SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Jażdżyński, prezes Interia.pl (wywiad)

Na pytania m.in. o kryzys, plany inwestycyjne, dziennikarstwoodpowiada Tomasz Jażdżyński, prezes portalu Interia.pl.

Robert Stępowski: Pokusi się Pan o ocenę pierwszegopółrocza 2009 roku?
Tomasz Jażdżyński, prezes Interia.pl: Sytuacjazmienia się bardzo dynamicznie. Czasami z miesiąca na miesiąc innymzaś razem nawet z tygodnia na tydzień. Do marca wyglądało na to, żebędzie lepiej niż przypuszczaliśmy na początku roku. Późniejnastąpiły zmiany, a to za sprawą reakcji na spowolnieniegospodarcze innych mediów. Przede wszystkim myślę tutaj o stacjachtelewizyjnych, które w znacznym stopniu obniżyły ceny reklam.Poprzez to oczywiście część budżetów odpłynęła z internetu.

Po analizie tego co aktualnie dzieje się na rynku jestPan wstanie określić na jakim etapie tego spowolnienia sięznajdujemy? Sytuacja zaczyna się już stabilizować i będzielepiej?
Tak jak mówiłem, ta sytuacja ciągle się zmienia. Mam jednak obawy,że trzeci kwartał będzie jeszcze dla rynku dość słaby. Patrząc nasytuację bardziej ogólnie, markoekonomicznie, zaczynają napływaćjakieś optymistyczne sygnały. Można je usłyszeć nie tylko odprzedstawicieli rządu, którzy taką mają też po części rolę, abydawać optymizm i nadzieję, ale także ze źródeł niezależnych.Oczywiście to spowolnienie gospodarcze w różny sposób dotyka różnebranże. Być może media należą do tych sektorów, które ucierpiałynajbardziej. Patrząc jednak na to co dzieje się w innych częściachEuropy to nasz kryzys dotyka nas w sposób bardzo delikatny -przynajmniej na razie.

Czyli żyjemy na takiej "wyspie szczęśliwości", którejkryzys nie dotyka?
"Wyspa szczęśliwości" to bardzo umowne i chyba trochę przesadzonestwierdzenie. Ja bym naszą sytuację określił nieco inaczej. Mamnadzieję, że będziemy taką wyspą, gdzie pomimo dużych spadków PKB wregionie uda się utrzymać w Polsce jego dynamikę w granicach zera wtym roku i jakąś przynajmniej niewielką poprawę w rokuprzyszłym.

Czy to jest "wyspa szczęśliwości"? Wydaje mi się, że nie.Wystarczy porozmawiać z wydawcami prasy, głównie codziennej, byzobaczyć, że oni notują spadki wpływów reklamowych cennikowośrednio na poziomie 25 proc. Wiemy także jak wygląda politykarabatowa we wszystkich mediach w tym roku, a więc ten odpływgotówki jest dużo większy. Choć z drugiej strony kiedy przyrównamyte spadki do stacji telewizyjnej jednego z ościennych krajów, którastraciła wpływy reklamowe na poziomie 80 proc to ubytek na poziomie25 proc nie jest tragedią.

Myśli Pan, że kryzys coś zmieni wśród największychgraczy internetowych? Będą spektakularne bankructwa, przejęciaitp... w ramach pierwszej 10-tki Megapanela?
Nie widzę takiego zagrożenia, jak to było w czasach poprzedniegokryzysu, kiedy to bańka internetowa pękła. Dziś sytuacja jestzupełnie inna. Miejmy też nadzieję, że pomimo jej dynamiki znaczniesię nie zmieni. Nie widzę jednak zagrożeń, które doprowadzić bymogły do wypchnięcia z rynku lub zmiany właściciela największychpodmiotów. Ale oczywiście zupełnie inaczej sytuacja będzie wyglądaćna rynku tych mniejszych podmiotów, gdzie na pewno zmiany będąnastępować.

Co zatem Państwo jako zarządzający portalem Interia.plrobicie, by nie odczuwać tak dotkliwie zmniejszenia się wpływówreklamowych?
Na rynku nieco łatwiejszą sytuację mają większe podmioty, niecogorzej mają ci mniejsi gracze. My należymy do tych większych, pozatym jak inne podmioty naszej wielkości, należymy do dużej grupymediowej. To wszystko sprawia, że nasza sytuacja nie jest taka zła.Poza tym mieliśmy także szanse znacznie wcześniej obserwować to codzieje się na zachodzie i mentalnie się przygotowywać do tegospowolnienia. Branża internetowa nie tyle straciła, co zmniejszyłasię dynamika wzrostu przychodów. Jeszcze rok temu zakładaliśmy, żewzrosty będą o wiele większe. Ale to wszystko nie wydarzyło się zdnia na dzień, co też sprawiło, że nie musieliśmy wykonywać żadnychgwałtownych ruchów.

Musicie zwalniać ludzi lub rezygnujecie z realizacjiniektórych projektów?
Będzie to raczej przesunięcie w czasie realizacji pewnych naszychdziałań. Inaczej się pracuje kiedy można zatrudnić np. dodatkowych10 osób, a inaczej kiedy trzeba tę samą pracę wykonać zespołem,który się posiada. To jest normalne. Na szczęście inne sąprzewidywania co do rynku internetowego, a inne co do prasowegogeneralnie mediowego, dlatego możemy sobie pozwolić na takąstrategię przeczekania i spowolnienie procesu rozwoju.

Nie obawiacie się, że będziecie musieli podjąć decyzję olikwidacji, któregoś z projektów?
Likwidacja nierentownych serwisów to powszechna sytuacja stosowanaprzez wszystkich uczestników rynku internetowego. Zazwyczaj tworzysię wiele różnych projektów, ale raczej nie zdarza się by wszystkiesię sprawdziły, dlatego co jakiś czas się je likwiduje i uruchamiainne. My nawet w ubiegłym roku kilka serwisów zlikwidowaliśmy, aleta decyzja nie miała nic wspólnego z kryzysem. To jest tak, żejeśli ktoś zamyka serwis i zwalnia ludzi przy nim pracujących, niezatrudniając nowych do innego projektu - to jest wina kryzysu. Alejeśli stan zatrudnienia netto w firmie po zlikwidowaniu serwisu sięnie zmienia, to jest to jak najbardziej normalne działanie.

Mówi Pan o spowolnieniu realizacji pewnych planów, a zdrugiej strony od 1 sierpnia do zarządu Interia.pl dołączy RadosławKucko, który ma odpowiadać za nowe projekty GrupyBauer.
Obecna sytuacja, bez względu na to, czy będziemy nazywać jąspowolnieniem gospodarczym, czy też kryzysem, nie oznaczazablokowania budżetów inwestycyjnych, a jedynie pewnego rozłożeniaich w czasie. Ale potencjał jaki ma cała grupa mediowa Bauer, którymożna wykorzystać w internecie, jest tak duży, że nawet przywolniejszym wdrażaniu poszczególnych projektów pracy i tak będziebardzo dużo.

To kiedy nowe projekty pod kierownictwem nowego członkazarządu zobaczą światło dzienne?
Te projekty są realizowane przez cały czas i nie chciałbym, abypowstało takie przeświadczenie, że Radek Kucko jest wyłączenie odrealizacji tylko nowych projektów. To jest jeden z najlepszychmanagerów internetowych w Polsce. Ma on nam generalnie pomóc. Niemam jednak w zwyczaju zapowiadać kiedy i co zostanie uruchomione.Wolę mówić o projektach, które już ruszyły.

Ale ruszą jeszcze w tym roku?
Tak. O tymmogę zapewnić.

Cieszą Pana zapowiedzi o2.pl, że zrezygnuje zewspółpracy z serwisem Kurnik.pl?
Trudno mi to komentować. Czytałem na Wirtualnemedia.pl, że decyzjata jest spowodowana ciągłą krytyką płynącą pod adresem o.2.pl zestrony konkurencji. Myślę, że jest to tłumaczenie co najmniejniepełne. Z naszego punktu widzenia zaprzestanie współpracy o2.pl iKurnik.pl niewiele zmienia. Kurnik.pl był serwisem świetniewykorzystanym marketingowo przez o2.pl na przestrzeni kilkuostatnich lat. Wtedy wnosił grupie o2.pl dużą oglądalność i znacznączęść czasu spędzonego na jej witrynach. Dziś pod względem czasuKurnik.pl nadal ma wysoką wartość, ale pod względem dobudowywaniazasięgu jego pozycja nie jest już tak znacząca.

Najbliższe lata będą należeć do społecznościinternetowych i dziennikarzy obywatelskich?
Społeczności internetowe i dziennikarstwo obywatelskie rzeczywiściezazwyczaj są wypowiadane na jednym oddechu, ale w gruncie rzeczy tozupełnie dwie odrębne dziedziny. Jeśli chodzi o serwisyspołecznościowe to ten trend na pewno się nie odwróci. Internetsłuży nie tylko do publikacji treści wytwarzanych przez nadawców.Jest to medium wielokierunkowe służące do komunikacji. Trudnopowiedzieć jak będą się rozwijać te serwisy - być może zostanieutrzymana centralizacja i duże będą jeszcze większe, być możejednak nastąpi swego rodzaju specjalizacja. Na pewno jednak niejest to moda, która przeminie.

Co więc z dziennikarstwem obywatelskim? Wyobraża pansobie, że za kilka lat cały kontent w internecie, łącznie z Państwaportalem tworzyć będą dziennikarze obywatelscy, a zawodowidziennikarze przestaną być potrzebni?
To jest niemożliwe. Tym się różni medium posiadające swój brand, odmedium prezentującego dziennikarstwo obywatelskie, że właśnie tąwiarygodność i brand posiada. Nie sądzę by się to miało zmienić.Ludzie szukający ważnych dla siebie wiadomości, zawsze będą szukaćinformacji w mediach wiarygodnych. Nie wierzę, że media posiadająceswoją markę, takie jak opiniotwórcze dzienniki, coraz częściejtakże portale internetowe, znikną z rynku. Ktoś musi tę informacjęuwiarygodniać swoim nazwiskiem.

Być może samo dziennikarstwo się zmieni, ale coraz częściej jestniestety tak, że kiedy poszukujemy informacji nieco bardziejwysublimowanej to już mamy z tym kłopot. Jeśli wyobrazilibyśmysobie, że nagle znikają wszystkie dzienniki drukowane to mielibyśmypoważny kłopot. Fascynaci twierdzą, że to nie jest problem, bo mogąpowstać syndykaty dziennikarskie, które będą produkować kontent dlaróżnych mediów. Zgadzam się. Możliwość takiego rozwoju sytuacjiistnieje. Myślę jednak, że drastycznie obniży się wtedy jakośćprzygotowywanych materiałów. Będzie dochodzić do tak absurdalnychsytuacji, że dziennikarz zajmujący się plotkami z show-biznesubędzie zarabiał dużo więcej niż jego kolega przygotowującyskomplikowane analizy, co z kolei wypchnie twórców "poważnych" i"głębokich" materiałów z rynku. To z kolei obniży jakość mediów.Wolałbym nie oglądać takiego scenariusza ale nie można gowykluczyć.

Nie uważa Pan, że stworzenie medium komercyjnego, gdziekontent tworzyliby nieodpłatnie dziennikarze obywatelscy to świetnymodel biznesowy?
Nie do końca wierzę, że uda się stworzyć kiedykolwiek takie medium.Dziennikarstwo obywatelskie to bardziej działanie hobbystyczne,realizacja samego siebie. Ale to nie jest prawdziwa pracadziennikarska. Czym innym jest fenomen blogosfery, a zupełnie czymśinnym jest takie medium, o którym Pan mówi.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Jażdżyński, prezes Interia.pl (wywiad)

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl