SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Właściciel ZPR Media: „Super Express” nie naruszył żadnych norm, dzieci premiera wiedziały wcześniej o adopcji

- Nie uważam, że naruszyliśmy cokolwiek. Absolutnie bronię redaktora naczelnego, uważam, że postąpił właściwie - mówi Zbigniew Benbenek, właściciel Grupy ZPR Media, o piątkowej publikacji „Super Expressu” na temat adoptowanych dzieci premiera Mateusza Morawieckiego.

Zbigniew Benbenek, właściciel grupy ZPR (fot. Super Express) Zbigniew Benbenek, właściciel grupy ZPR (fot. Super Express)

„Super Express” (ZPR Media) w piątek w artykule będącym głównym tematem na pierwszej stornie poinformował, że dwójka młodszych dzieci Mateusza Morawieckiego i jego żony (dzieci mają obecnie 7 i 9 lat) została adoptowana. Dziennikarze tabloidu zaczerpnęli te informacje z książki „Delfin Mateusz Morawiecki” Piotra Gajdzińskiego i Jakuba N. Gajdzińskiego (ten pierwszy, pracując jako rzecznik prasowy BZ WBK, był podwładnym Morawieckiego), która pojawi się w sprzedaży 20 maja.

W „SE” dodano, że dzieci premiera mogą nie wiedzieć, że zostały adoptowane. Zacytowano też psycholog, która skrytykowała ujawnianie takich szczegółów o adopcji przez osoby trzecie, oceniając, że może to być szkodliwe dla dzieci.

Publikację od rana skrytykowało w mediach społecznościowych, głównie na Twitterze, wielu dziennikarzy. Ocenili, że rażąco narusza prywatność rodziny Mateusza Morawieckiego i może mieć negatywne skutki dla jego dwójki młodszych dzieci. Solidarność z Morawieckim wyrazili niektórzy politycy, m.in. szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i były premier Leszek Miller.

Benbenek: „Super Express” nie naruszył niczego

Redakcja „Super Expressu” nie odpowiedziała na prośbę o komentarz do tych opinii, udało nam się natomiast porozmawiać ze Zbigniewem Benbenkiem, założycielem i właścicielem grupy kapitałowej ZPR Media.

- Po pierwsze, podana przez „Super Express” informacja jest prawdziwa, sprawdzaliśmy to. Po drugie, wiemy, że dzieci premiera były przez niego wcześniej poinformowane, że są adoptowane. Trzecia ważna sprawa - książka „Delfin” krąży od dwóch tygodni, można ją przeczytać. Inne gazety też ją czytają - wyliczył Benbenek w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Fragmenty „Delfina” w ostatnich dniach zamieściły Onet i „Fakt”, przy czym były to opisy pracy Morawieckiego w BZ WBK (m.in. wysokich zarobków) oraz jego planów politycznych.

- Nie uważam, że naruszyliśmy cokolwiek. Absolutnie bronię redaktora naczelnego, nie mam do niego żadnych pretensji, uważam, że postąpił właściwie - stwierdził Zbigniew Benbenek. - Nie wiem, dlaczego jest taki hejt wokół tej sprawy. Obowiązkiem tabloidu jest informować, więc informujemy - dodał.

W „Super Expressie” regularnie ukazują się reklamy firm i instytucji państwowych, a ZPR Media startowało ostatnio w kilku przetargach na produkcję spotów dla kancelarii premiera. Czy firma nie obawia się, że wskutek tego typu publikacji może stracić biznesowo?

- Jak się wydaje tabloid, to zawsze się obrywa. Jestem do tego przyzwyczajony od 30 lat. Raz się oberwie więcej, raz mniej - to nie ma dla mnie znaczenia - stwierdził Zbigniew Benbenek.

Po południu redaktor naczelny „Super Expressu” Grzegorz Zasępa zamieścił zapowiedź wywiadu z szefem kancelarii premiera Michałem Dworczykiem, który zapewnia, że młodsze dzieci Mateusza Morawieckiego wiedziały już wcześniej, że są adoptowane.

Wcześniej wzmianka w „GW” o adopcji

Biznesmen podkreślił, że sam wizerunek dzieci Mateusza Morawieckiego jest już publiczny i może być zamieszczany bez zamazywania twarzy, ponieważ został opublikowany m.in. w relacji z audiencji rodziny premiera u papieża Franciszka (było to w czerwcu ub.r.).

Ponadto Morawiecki ,odkąd został premierem, pokazywał się z żoną i dziećmi m.in. na paru meczach piłkarskich (podczas sparingu naszej reprezentacji przed zeszłorocznym mundialem wychwycono ich w transmisji w TVP). Szef rządu zamieścił też na Twitterze parę zdjęć z młodszymi dziećmi - ze wspólnego ubierania choinki czy oglądania finału mistrzostw świata siatkarzy, w którym wygrała nasza drużyna.

Natomiast wątek adopcji dwójki młodszych dzieci do tej pory był w mediach praktycznie nieobecny. Niektórzy dziennikarze w piątek pisali na Twitterze, że w środowisku była to tajemnica poliszynela, ale nie zdecydowano się wykorzystywać tych informacji w publikacjach.

W sierpniu 2016 roku wspomniał o tym publicysta ekonomiczny „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski w dużym artykule opisującym działalność zawodową Mateusza Morawieckiego. Była to jednozdaniowa, częściowo błędna informacja. „Sam jest rodzinny, ma czwórkę dzieci, w tym jedno adoptowane” - stwierdził Gadomski o Morawieckim.

- W sierpniu 2016 r. w obszernej sylwetce Mateusza Morawieckiego autorstwa Witolda Gadomskiego pisaliśmy o adoptowanym dziecku premiera. Nie przypominam sobie, by zamieszczenie tej informacji wywołało jakąkolwiek negatywną reakcję - skomentował w piątek dziennikarz „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński.

Według danych ZKDP w lutym br. średnia sprzedaż ogółem „Super Expressu” wynosiła 116 162 egz., o 6 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal SE.pl w marcu br. miał 6,89 ml realnych użytkowników i 68,65 mln odsłon.

Morawiecki dziękuje za słowa wsparcia

Po południu Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej ogólnie odniósł sią do publikacji „Super Expressu”. - Kochamy nasze dzieci wraz z moją żoną mocno, jesteśmy z nich dumni. Jesteśmy szczęśliwi, że są - stwierdził.

- Staramy się z żoną normalnie żyć. Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia - dodał.

To „ustawka” z premierem?

Niektórzy dziennikarze zasugerowali, że publikacja „Super Expressu” może być korzystna dla Mateusza Morawieckiego. Z jednej strony pokazuje go jako rodzinnego człowieka, a z drugiej - w mocno krytycznym świetle stawia książkę „Delfin”. Zwrócono uwagę, że politycy PiS w krytycznych komentarzach nie wskazywali na „SE”, tylko książkę i jej współautora Piotra Gajdzińskiego.

Takich komentarzy pojawiło się więcej po popołudniowej konferencji Morawieckiego. - - Cóż, jeśli PMM nie pozwie SE, a rządzący dziwnie samego Superaka nie krytykują, to okaże się że zagrał politycznie z tabloidem dziećmi. Próba takiego ocieplenia wizerunku dziwnie przypadkowo pokrywałaby się z dniem premiery mogącej zaszkodzić PMM książce. I to byłoby straszne ... - ocenił na Twitterze Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - Nie chcę wierzyć, że to ustawka. Ciągle mam taką nadzieję - stwierdził Marek Kacprzak z Wirtualnej Polski.

- Najwięcej tracą na tym #media - niezależnie od intencji #SE w tej sprawie opinia publiczna dostała sygnał, że dziennikarze to hieny - skomentował Artur Bartkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - Macie jeszcze jakieś wątpliwości, po słowach PMM, że dzisiejsza okładka w SE była klasyczną ustawką? - Publikacja dzisiaj w prasie... może powiem tylko tak ogólnie - powiedział PMM. Gdyby nie była, pozew sądowy byłby już rano wysłany do redakcji... Ech... - stwierdził Sylwester Ruszkiewicz z Wirtualnej Polski

Podobnie skomentowano zapowiedź wywiadu „SE” z Michałem Dworczykiem. - Czyli SE już jest super? Jeżeli była to zaplanowana akcja, to nie ma już żadnych granic - napisał Patryk Michalski z RMF FM. - Czyli SE jest okej, tylko autor książki jest zły. Rano jeszcze nie wierzyłem w teorie o „ustawce”, teraz już nie wiem co mam myśleć - stwierdził Mateusz Baczyński z Onetu.

- LOLOLOLOL, Dworzyk ze świadectwem moralności dla SE. No to już wszystko jasne - napisał Rafał Madajczak z Grupy naTemat. - Dzieci nie powinny być wciągane w politykę, co do tego i zachowania autorów książki zdania nie zmieniam. Nie udzielałbym jednak następnego dnia wywiadu gazecie, która wrzuciła ich zdjęcie na cover sugerując, że o adopcji mogły nie wiedzieć. Po prostu - ocenił Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski.

- Czyli minister Dworczyk wystawia świadectwo moralności Superexpressowi. To już chyba wszystko wiemy o wiarygodności pana premiera i gazety. Ale zgoda co do jednego. Gra dziećmi jest wybitnie obrzydliwa. Szczególnie taka - napisał Tomasz Lis. - No nieźle. Rzeczywiście zaczęło pachnieć ustawką. A raczej śmierdzieć. Z drugiej strony ten obóz władzy co wieczór organizuje „Wiadomości”, więc już chyba nic nie powinno nas dziwić - skomentował Janusz Schwertner z Onetu

- Miałem nosa, że nie przejechałem się po Superaku. To znaczy nadal by można, ale już z trochę innych powodów - stwierdził Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - I ot tak szef kancelarii udziela wywiadu SE, który opublikował takie informacje o dzieciach premiera. Ja pelikanem nie jestem - napisał Marcin Dobski.

Dołącz do dyskusji: Właściciel ZPR Media: „Super Express” nie naruszył żadnych norm, dzieci premiera wiedziały wcześniej o adopcji

37 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jutro
Jeśli się sprzeda, będzie pochwała dla naczelnego. Jeśli się nie sprzeda, zacznie się poszukiwanie nowego naczelnego...
0 0
odpowiedź
User
wojtek
Byc moze dzieci cos wiedzialay, ale majac kilka lat nie do konca rozumialy co to znaczy? Byc moze tez dzieci wolaly zachowac te informacje dla siebie? Byc moze ich koledzy i kolezanki o tym nie wiedzieli. Nie ma wytlumaczenia i usprawiedliwienia dla wyciagania takich spraw.
0 0
odpowiedź
User
Ppp
To 100% ustawka Gazeta Wyborcza już w 2016 r opisała, że dzieci premiera są adoptowane
0 0
odpowiedź