Kolejne pomysły Muska na Twittera. „Jeśli chce zabić, jest na najlepszej drodze”
Wpisy płacących użytkowników wyświetlane wyżej, tweety 14 razy dłuższe niż obecnie - to kolejne pomysły zmian na Twitterze, którymi dzieli się Elon Musk. Ale użytkowników one nie przekonują. - Każdego dnia wstaję ze świadomością, że to może być ostatni dzień Twittera.Tam jest taki bałagan, zmieniają się oferty. W tej chwili zastanawianie się nad nimi to strata czasu, bo nie mamy pojęcia, czy za tydzień Musk tego nie zmieni - mówi Bartosz Węglarczyk.
Od poniedziałku Twitter ponownie oferuje opcję subskrypcyjną Blue, wycofaną miesiąc temu po tym jak wykorzystywaną ją do tworzenia fałszywych profili. Niebawem użytkownicy Blue będą mogli zamieszczać dłuższe filmy, nie będą oglądali połowy reklam, a ich wpisy będą wyświetlane wyżej.
W ramach opcji Blue profil użytkownika będzie miał niebieski znacznik z grafiką „okejki” oraz dostęp w pierwszej kolejności do nowych narzędzi. Jeśli użytkownik zmieni zdjęcie profilowe lub nazwę, profil straci oznaczenie Blue, zanim nie zostanie ponownie zweryfikowany. Usługa w wersji przeglądarkowej ma kosztować 8 dolarów miesięcznie (w aplikacji na iOS – 11 dolarów).
W niedzielę Elon Musk potwierdził, że planowanie jest wprowadzenie dłuższych tweetów – do 4 tys. znaków (obecnie jest to 280 znaków).
Yes
— Elon Musk (@elonmusk) December 11, 2022
Jak do tego typu zapowiedzi podchodzą polscy dziennikarze, którzy aktywnie publikują na Twitterze swoje treści?
Ostatni dzień Twittera
- Każdego dnia wstaję ze świadomością, że to może być ostatni dzień Twittera – wyznaje redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk (niemal 444 tys. obserwujących na Twitterze, jak mówi, wrzuca średnio 30 tweetów dziennie). - Tam jest taki bałagan, zmieniają się oferty. W tej chwili zastanawianie się nad nimi to strata czasu, bo nie mamy pojęcia, czy za tydzień Musk tego nie zmieni. Blue było, potem zniknęło, nie wiadomo, co z weryfikacją kont. Nie wiem, czy długie tweety to dobre wyjście, bo na ekranie będę widział jeden tweet i będę musiał scrollować dziesięć razy, żeby zobaczyć dziesięć tweetów? - pyta.
- Trochę się tym nie przejmuję, bo zakładam, że dowolnego dnia to wszystko może eksplodować w powietrze. Oczywiście na razie się nigdzie nie przeniosę, bo nie przenoszą się użytkownicy. Trzeba spokojnie czekać. Liczę na to, że właściciele, współudziałowcy i sam Musk oprzytomnieją. Ten ostatni musi zająć się Teslą, bo spadają jej wyniki, więc mam nadzieję, że to spowoduje, iż odczepi się od Twittera – dodaje Węglarczyk.
Zdaniem naczelnego Onetu od czasu przejęcia Twittera przez biznesmena, pogorszyła się tam jakość dyskusji. - Przestali usuwać rzeczy, które powinni usuwać. Już zrezygnowałem ze zgłaszania tweetów antysemickich czy rasistowskich, bo Twitter ich nie kasuje. Przestałem używać Twittera do dyskutowania o czymkolwiek. W 99 procent przypadków nie ma to sensu – podkreśla Węglarczyk.
Głupoty za pieniądze
Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik (ponad 31 tys. obserwujących na Twitterze, nie kontroluje, ile dziennie wrzuca tweetów, ich liczba, jak twierdzi, pokazuje, że ma za dużo wolnego czasu) również nie jest zachwycony zwiększeniem limitu znaków w tweecie. - Serwis zbyt upodobniłby się do innych portali społecznościowych, a siłą Twittera były krótkie wpisy. Nie mam przekonania, żeby spełniał swoją funkcję informacyjną, gdy będą pojawiały się bloki tekstów. Limit znaków w pewnym sensie wymusza zwięzłość wypowiedzi, cenione są krótkie, zabawne i konkretne, nie ma miejsca na lanie wody – zaznacza.
- Z drugiej strony pamiętam, jak podnoszono limit znaków do 280 i wtedy niektórzy wieszczyli, że będzie to koniec Twittera, bo wpisy będą za długie. To się nie sprawdziło – dodaje Słowik. Dziennikarz zwraca uwagę na popularność, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, wątków, czyli kolejnych tweetów na jeden temat publikowanych jako odpowiedzi na pierwszy wpis. - Te wpisy jako jeden blok tekstu to zły pomysł. Natomiast to będzie dziać się na portalu, na którym coraz więcej osób dla przekazania myśli potrzebuje dziesięciu wpisów umieszczonych jeden pod drugim. Więc nie jest to oczywiste - zastrzega Słowik. - Dla mnie główną zaletą Twittera jest zwięzłość komunikatu. Przy czterech tysiącach znaków nie byłoby jej - dodaje.
Dziennikarz WP zaznacza, że obecnie nie zdecydowałby się na płatną usługę Blue. - Ale gdyby przyszło co do czego, nie wiem, czy byłbym w stanie się powstrzymać. Sama usługa nie przeszkadza mi, jeżeli można zapłacić kilka czy kilkanaście dolarów za brak reklam czy dodatkowe funkcjonalności. Natomiast nie podoba mi się, że tweety płacących mają być wyżej. To zaczyna mieć wpływ na przekaz medialny. Niewłaściwe byłoby, żeby informacje kogoś piszącego głupoty, ale płacącego, byłyby wyżej niż wartościowe wpisy osoby, która nie płaci. Siła Twittera w dużej mierze polega na tym, że przy dobrze dobranych obserwowanych użytkownikach ma się wartościową tablicę. Obawiam się, czy tak byłoby nadal, gdyby zmiany weszły w życie – dodaje Słowik.
Przereklamowany Twitter
Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz „Rzeczpospolitej” (81 tys. obserwujących na Twitterze, dziennie, jak przyznaje, wrzuca „za dużo” tweetów) mówi krótko: W żadnym wypadku nie rozważam subskrypcji Twittera ani żadnych innych płatnych platform. Prędzej zrezygnuję z Twittera i skupię się na innych mediach jak Facebook czy Instagram.
- Twitter jest w dużej mierze przeceniany przez użytkowników. Poruszamy się tam, bo w Polsce przyjęło się, że to źródło informacji. Wbrew pozorom on nie daje takiej cytowalności, jaką daje udostępnianie informacji na Facebooku czy innych mediach społecznościowych. Widzę to w różnych raportach, które pokazują, jak niosą się dane informacje. Niekoniecznie dzięki Twitterowi. Życie polityczne i medialne było możliwe bez Twittera. Nie zamierzam wspierać go finansowo. Musk mówił już wiele rzeczy, a potem ich nie realizował. Na razie jest szum, a szum generuje ruch. I może o to chodzi. Na pewno Twitter jest dzięki Muskowi popularniejszy. Ale czy lepszy? Nie mam takiego wrażenia - dodaje Nizinkiewicz.
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” za kompletnie nietrafiony pomysł uważa również zwiększenie limitu znaków w tweetach. - To byłaby śmierć Twittera, zamordowanie formy komunikacji, która polegała na lapidarności, szybkich i krótkich komunikatach na zasadzie SMS-ów. Jeżeli Musk chce zabić Twittera, to jest dzięki tego typu propozycjom na najlepszej drodze – uważa.
W drugim kwartale br. przychody Twittera zmalały o 1 proc. do 1,18 mld dolarów, mimo wzrostu liczby użytkowników platformy o 16,6 proc. do 237,8 mln. Koszty platformy podskoczyły rok do roku o 31 proc., przez co jej wynik netto poszedł w dół z 66 mln dolarów zysku do 270 mln dolarów straty. Kolejne wyniki kwartalne platformy nie zostaną opublikowane, ponieważ po przejęciu przez Muska została wycofana z amerykańskiej giełdy.
W październiku, jak wynika z badania Mediapanel, Twitter odwiedziło w Polsce 10,5 mln internautów, którzy spędzali tam przeciętnie godzinę i 17 sekund.
Dołącz do dyskusji: Kolejne pomysły Muska na Twittera. „Jeśli chce zabić, jest na najlepszej drodze”
Facet nienawidzi Muska, bo Musk ma "konserwatywne" poglądy a Bartuś już nie do końca.