SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Najlepsze płyty I półrocza 2006

Najlepsze, naszym zdaniem, popowe płyty pierwszej połowy 2006 roku. W skali od jednej do sześciu gwiazdek ocenia Robert Patoleta.

NELLY FURTADO "LOOSE" ****1/2
 
Kanadyjka o portugalskich korzeniach wprowadza powiem świeżości do muzyki pop.

Furtado od początku swojej kariery wyróżniała się spośród rzeszy młodych piosenkarek. W teledyskach „I’m Like A Bird” czy „Turn Off The Light” starała pokazać się jako „luzara” nieco izolująca się od innych, ale dzięki temu skutecznie skupiająca uwagę. Sukces jej przebojów polegał przede wszystkim na oryginalnym brzmieniu r’n’b oraz starannej produkcji.

Nie inaczej jest na jej nowym albumie do którego zatrudniła profesjonalistów wysokiej klasy. Szczególnie czuć tu rękę Timblanda, odkrywcę raperki numer jeden - Missy Elliott oraz producenta uznanych wokalistek - Aaliyah i Kelis. Z jego udziałem Nelly wypuściła singiel „Promiscuous” przeznaczony na rynek amerykański. Nic dziwnego, kawałek opiera się na typowych dla hip hopu bitach i ciężkich basach, stylu szczególnie lubianym za oceanem. W Europie ukazał się natomiast świetny „Maneater” w „luzackiej” interpretacji wokalistki i z dobitnym marszowym refrenem.

Nelly starała się nagrać album inny niż większość popowych wykonawców. Nie ograniczyła się do jednego gatunku. Na krążku słychać latynoskie, a nawet hinduskie dźwięki. Wokalistka nie posiada głosu Mariah Carey, ale w każdej piosence stara się brzmieć inaczej. Z wyjątkiem dwóch tradycyjnych popowych kawałków - „Te Busque”, który śpiewa po hiszpańsku wraz z kolumbijskim gwiazdorem Junasem oraz „In God’s Hands”, wszystkie pozostałe zawierają nietypowe rozwiązania. Najlepsze są piosenki początkowe i ostatnie – otwierająca płytę „Attitude” wykorzystująca szkolny chór, wspomniana „Maneater” oraz kończące płytę – oparta na rock’n’rollowym rytmie „Somebody To Love” i piękna ballada „All Good Things (Come To An And”).

Jak widać, słychać i czuć, w popie można jeszcze stworzyć coś ciekawego. Nawet jeśli zabiera się do tego niewielkie śniadoskóre dziewczę o niebieskich oczach, ale za to z dużymi ambicjami.
 
  
SLOW TRAIN "ILLEGAL CARGO" ****1/2
 
Duńsko-brytyjski duet chce nam sprzedać mieszankę acid jazzu, soulu i muzyki klubowej. I ja ten produkt kupuję z zamkniętymi oczami.

Morten Vararo i Lady Z znani byli u nas do tej pory ze składanek Stanisława Trzcińskiego „Pozytywne Wibracje” i „Pinacolada”. I wreszcie po dwóch latach ich pierwsza płyta trafia do powszechnej sprzedaży za sprawą nowego labela Magnetic Records. Płyta w materiałach promocyjnych określana jest jako „elegancka”. Ja dodam, że jest bardzo czarna (w dużej mierze dzięki wokalowi Lady Z o pięknej wysokiej barwie), bujająca i świetnie nadająca się do tańca.

Warto zwrócić uwagę na Lady Z, która nie tylko świetnie śpiewa i świetnie wygląda, ale również gra na gitarze i pisze wiersze. I jak na multitalent przystało, występowała nawet ze słynnym skrzypkiem Nigelem Kennedy’m.

Na pierwszy singiel wybrano „In The Black Of Night”, ale ja polecam „Inna City Woman”. Od razu przekonacie się, że „Illegal Cargo” nie jest wyrobem czekoladopodobnym. To pyszna najprawdziwsza gorąca czekolada za którą ja osobiście przepadam. Po prostu palce lizać.
 
  
PRINCE "3121" ****
 
Posłuchaj nowej płyty Mozarta popu, a dowiesz się skąd wziął się dzisiejszy soul i R’n’B.

To niesamowite, że Książę, mimo swoich 48 lat, wygląda dokładnie tak samo jak 15 lat temu. Wówczas odniósł ostatni wielki sukces płytą „Diamonds And Pearls”. Figurował w czołówce list przebojów z singlami „Gett Off” i „Cream”. A potem zaczęło mu się powodzić coraz gorzej. Jego produkcje były coraz słabsze, przestał być idolem nastolatków. Ale w odróżnieniu od Michaela Jacksona, z którym przez lata konkurował, udało mu się powrócić. Dwa lata temu zaskoczył wszystkich udanym albumem „Musicology”.

Jego nowe dzieło - „3121” (to numer jego skrytki pocztowej), trzyma równy poziom. Tą płytą powraca do swoich korzeni. Jak za dawnych czasów brawurowo miesza funky, rock, latynoską balladę i taniec. Epatuje silnym erotycznym falsetem w „Black Sweat”, podobnie jak kiedyś w „Kiss”. Eksponuje wokal nowej pięknej podopiecznej Tamar w „Beautiful, Loved And Blessed” (kto pamięta jego dokonania z Sheilą E?) i genialnie smęci w „The Dance”.

Jeśli ktoś po przesłuchaniu stwierdzi, że wszystko to słyszał, ma rację. Bo dzisiaj wszyscy czerpią z niego. Taka jest siła 5-oktaw w głosie malutkiego mistrza na koturnach, który jako nastolatek opanował grę na 23 instrumentach i podbił świat swoją muzyczną wyobraźnią. Zapewnił sobie miejsce w encyklopedii muzyki popularnej, co z pewnością nie będzie dane większości dzisiejszych gwiazd R’n’B.
 
  
RENATA PRZEMYK "UNIKAT" ****
 
Była wokalistka grupy Ya Hozna to unikalny ewenement na naszym ubogim rynku muzycznym.

Od kilku lat mieszka w podkrakowskiej wsi, gdzie wychowuje córeczkę i komponuje. Dzięki temu łatwiej jej odciąć się nieco od życia w nieustannym biegu, jakim podlegają mieszkańcy wielkich miast. Cały czas pozostaje muzycznymi modami. Jest klasą samą w sobie, podobnie jak Lech Janerka. Spokojnie eksperymentuje z dźwiękami, dlatego trudno określić jej styl. Najbardziej pasujące określenie to - autorski poetycki rock.

Na „Unikacie” nie ma przebojów na miarę „Babę zesłał Bóg”, co nie oznacza, że płyta jest słaba. W tym przypadku przebojowość byłaby faux pas. Już same teksty sięgają w głąb nastrojów i przeżyć artystki. Przemyk eksperymentuje z dźwiękiem wstawiając do piosenek elementy elektroniczne. Eksperymentuje również z głosem wyraźnie naśladując sposób śpiewania swojej przyjaciółki Kasi Nosowskiej. Raz jest niewinna i dziecięca, innym razem nostalgiczna, czasem prawie histeryczna. Zadowoleni będą jej zagorzali fani – w niektórych kawałkach śpiewa charakterystycznym wysokim tembrem, tak samo jak za czasów Ya Hozna.

Renata Przemyk jest indywidualnością, której należy się szacunek za odwagę bycia sobą. Właśnie dlatego, że nie poddaje się modom, cały czas trzyma wyrównany poziom nagrywając dobre płyty.

Dołącz do dyskusji: Najlepsze płyty I półrocza 2006

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl