SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Serial dla prawdziwych mężczyzn? Recenzja „Idź przodem, bracie” od Netfliksa

„Idź przodem, bracie”, czyli nowy serial autorstwa Kacpra Wysockiego w reżyserii Macieja Pieprzycy, długo brzmiał jak zagadka. Nazwiska twórców zapowiadały jakościową rozrywkę, ale tematyka sugerowała maczystowskie narracje rodem z wczesnych filmów Pasikowskiego.

„Idź przodem, bracie”, Netflix „Idź przodem, bracie”, Netflix

Wszystko zaczyna się podczas nocnej akcji prowadzonej przez „ateciaków”, czyli elitarną jednostkę policji. Oskar Gwiazda (w tej roli doskonały Piotr Witkowski) jako jeden z policjantów, zamiast ochraniać swojego partnera, zawodzi na całej linii. Po wszystkim nie potrafi wyjaśnić, co się właściwie stało. To oznacza koniec jego policyjnej kariery, ale początek całej historii.

Serial „Idź przodem, bracie” promowany jako klasyczny akcyjniak i produkcja dla „prawdziwych mężczyzn” może zniechęcić część widowni obawiającej się, że scenariusz będzie pretekstowy, a całość ograniczy się jedynie do strzelanin i pościgów. Co zaskakujące, „Idź przodem, bracie” – w przeciwieństwie do wielu filmów i seriali akcji – opiera się na dobrym scenariuszu. Nie powinno to dziwić fanów „Klangoru”, ponieważ za jednym i drugim stoi ta sama osoba. Kacper Wysocki już na planie „Klangoru” miał pomysł, aby napisać coś specjalnie dla Piotra Witkowskiego i Konrada Eleryka, których tam oglądaliśmy. W „Idź przodem, bracie” przywoływany duet aktorski ma szansę pokazać całą paletę swoich umiejętności.

Gwiazda w górze lśni*
Rzecz dzieje się w Łodzi. Oskar Gwiazda traci pracę, a za chwilę będzie zmagał się ze skomplikowaną sytuacją rodzinną. Skoro kariera w policji nie wypaliła, bohater decyduje się zatrudnić jako ochroniarz w odzieżowym kompleksie handlowym, który stanowi państwo w państwie. Małe i większe stoiska z ubraniami stłoczone jedno przy drugim na olbrzymiej przestrzeni sprawiają, że świat zewnętrzny wydaje się odległy i nieprawdziwy. Wszystko toczy się wokół przymierzania, sprzedaży, załadunku, rozładunku i płatności gotówką. A wokół kręcą się gangsterzy i robią inne, pozornie niewidoczne interesy. Niektórzy kupują dżinsy, inni całe palety rozmaitych używek.

Gwiazda (nie sposób nie odnieść wrażenia, że nazwisko bohatera jest dla niego ironicznym prztyczkiem w nos) uczy się funkcjonowania w nowym miejscu, a przy okazji odkrywa szansę na zarobienie dużych pieniędzy, których bardzo potrzebuje „na wczoraj”. I tutaj pojawia się sensacyjna nitka fabularna, sprytnie łącząca umiejętności zawodowe bohatera z obyczajowością podglądaną na straganach. Oskar jest zdesperowany i zdeterminowany, żeby w końcu wyjść na prostą. Problemy zawodowe i prywatne sprawiają, że w pewnym momencie czuje się kompletnie bezużyteczny i kwestionuje swoją sprawczość. Czasem wydaje się typem w rodzaju „hej do przodu”, a czasem pogrążonym w niemocy i bezsilności.

Dla prawdziwych mężczyzn
Skoro „Idź przodem, bracie” to przede wszystkim kino akcji, nie może zabraknąć męskich konfliktów. Na pierwszym planie oglądamy Piotra Witkowskiego. Aktor, wcielając się w Oskara, pokazuje, że dobrze radzi sobie uwidaczniając emocjonalność bohatera, ale i jego policyjne „skille”. Gwiazda dużo biega, strzela, nokautuje przeciwników. Cyklicznie widujemy go z posiniaczoną twarzą. 

W serialu mamy także pełnowymiarowy bromance. Gwiazda przyjaźni się z Sylwkiem (w tej roli Konrad Eleryk), mężem swojej siostry, a prywatnie kolegą z AT. Sylwek w przeciwieństwie do Oskara wydaje się rozsądnym, przewidującym i zrównoważonym bohaterem. A przynajmniej do pewnego momentu.

Pati w serialu Netfliksa
Duet Witkowski i Eleryk świetnie spisuje się na ekranie. Relacja między bohaterami jest dobrze napisana, nieprzesadnie naładowana testosteronem, dzięki czemu nie mamy wrażenie karykatury. W tym miejscu warto wspomnieć, że żonę Sylwka gra Aleksandra Adamska. Adamska i Eleryk grali już razem parę w dwóch znanych serialach. Ten, kto oglądał „Skazaną” i „Pati” może być zaskoczony, że Marta i Sylwek mają inny temperament niż Pati i Krystian. Ciekawa decyzja obsadowa, ale moim zdaniem niepotrzebnie przyciągająca uwagę do Pati. A przecież „Idź przodem, bracie” to zupełnie inna historia.

W serialu bohaterki kobiece pełnią rolę pomocniczą i to jedyny większy zarzut wobec nowej produkcji Netfliksa. Cierpią, narzekają, płaczą i nie mają poczucia sprawczości. Przydałoby się dać im trochę więcej okazji do działania. Poza Martą, którą gra Adamska, oglądamy także koleżankę z pracy Oskara, Jewę (w tej roli Anastasia Pustovit). Z kolei, jedyna policjantka w szeregach okazuje się skorumpowana i skrajnie naiwna.

Skoro już mowa o słabszych momentach serialu, trzeba także wspomnieć, postać Rudego graną przez Jakuba Wesołowskiego. Niestety to nie wyszło. Rola Wesołowskiego odstaje od kreacji aktorskich, jakie stworzyli Witkowski, Eleryk, Kowalczyk i Adamczyk.

Solidne kino akcji
„Idź przodem, bracie” to przede wszystkim dobre aktorstwo i scenariusz. A skoro o aktorach mowa, warto podkreślić kolejny udany występ Piotra Adamczyka. W maju oglądaliśmy go w „Prostej sprawie” Canal+, gdzie zagrał szemranego gangstera Kazika. Tym razem ponownie oglądamy go jako przedstawiciela półświatka, ale zupełnie innego niż Kazik. Eryk Tomczyk to uprzejmy, choć bezwzględny lichwiarz, gangster, sutener i wszystko, co najgorszego przyjdzie wam do głowy. Bywa kurtuazyjny, dyplomatyczny, ale jego zachowanie i tak budzi grozę w każdym, z kim nawet przypadkowo zetknie go los. Pozorna skłonność Tomczyka do kompromisów i negocjacji jest bardziej zgubna niż impulsywność Kazika z „Prostej sprawy”. W tej postaci nie brakuje tonów komediowych, co niejednokrotnie rozładowuje napięcie.

Nowy serial Netfliksa, to zaskakująco udany akcyjniak, który oferuje więcej, niż można się spodziewać. Sześć odcinków tworzy gangsterską opowieść osadzoną w polskich realiach, nawiązującą do naszej codzienności, ale i mocno od niej oderwaną (w końcu mało kto z nas wie, jak wyglądają realia pracy antyterrorystów). To także gorzka opowieść o relacjach rodzinnych, wychodzeniu z domu rodzinnego, odcinaniu pępowiny i męskich traumach. Gdy pisaliśmy o „Reniferku”, zwracaliśmy uwagę na męskie cierpienie w ciszy (więcej przeczytacie tutaj), w „Idź przodem, bracie” ten temat również ciekawie wybrzmiewa.

Dla fanów reżyserii w wydaniu Macieja Pieprzycy to pozycja obowiązkowa. Kawał solidnego kina akcji od czasu do czasu rozładowywanego humorem.

*Cytat z piosenki „Gwiazda” zespołu Akcent.

Serial „Idź przodem, bracie” od 30 października dostępny jest na platformie Netflix.