Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

medea Data ostatniej zmiany: 2012-01-11 08:27:14

Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 20:13:20 - medea

U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone). Wyjątkowo
dobre wyszły też śledzie po sułtańsku. Zważywszy że obie potrawy nie
wymagały zbyt wiele zachodu, tym bardziej polecam - nawet na co dzień,
nie tylko od święta.
Pieczeń schabowa - dzięki przeczytanej gdzieś w ostatniej chwili radzie
XL, żeby ją dusić zamiast piec - wyszła soczysta, miękka, po prostu
wyśmienita, choć niby taka zwyczajna.

A teraz upadki:
Rolada makowa jak zwykle pyszna, aczkolwiek jak zwykle pękła. Muszę
sobie chyba wielkimi literami przy przepisie wydrukować, żeby zmniejszyć
temperaturę, bo ciągle o tym zapominam.
Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.

To tyle z ciekawostek, reszta w normie.

A jak u Was?

Ewa





Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 20:39:11 - Nixe

W dniu 2011-12-28 20:13, medea pisze:


> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.

A mój keks zawsze wychodzi suchy jak wiór :(
Dlatego nie będę go więcej robić, bo szkoda czasu i atłasu. Muszę
znaleźć inny przepis albo będę robić coś, co robi moja mama pod nazwą
piernik angielski, choć piernikiem de facto nie jest. Niebo w gębie.

Natomiast niespodziewanie dobrze wyszedł mi zwykły piernik, który
piekłam po raz pierwszy w życiu. Przepis prosty jak budowa cepa, a
rezultat przeszedł moje oczekiwania. Aromatyczny i ani za miękki ani za
twardy.

N.







Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:19:15 - medea

W dniu 2011-12-28 20:39, Nixe pisze:
> W dniu 2011-12-28 20:13, medea pisze:
>
>
>> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
>> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.
>
> A mój keks zawsze wychodzi suchy jak wiór :(
> Dlatego nie będę go więcej robić, bo szkoda czasu i atłasu.

Ja też powoli dochodzę do tego wniosku. Napakuję tyle dobra do ciasta,
narobię się, a potem wyrzucam. :(

>
> Natomiast niespodziewanie dobrze wyszedł mi zwykły piernik, który
> piekłam po raz pierwszy w życiu. Przepis prosty jak budowa cepa, a
> rezultat przeszedł moje oczekiwania. Aromatyczny i ani za miękki ani
> za twardy.

Podaj przepis.

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 02:30:28 - XL

Dnia Wed, 28 Dec 2011 20:39:11 +0100, Nixe napisał(a):

> A mój keks zawsze wychodzi suchy jak wiór :(
> Dlatego nie będę go więcej robić, bo szkoda czasu i atłasu. Muszę
> znaleźć inny przepis

mojewypieki.blox.pl/2008/02/Keks.html
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 11:16:33 - medea

W dniu 2011-12-29 02:30, XL pisze:
> Dnia Wed, 28 Dec 2011 20:39:11 +0100, Nixe napisał(a):
>
>> A mój keks zawsze wychodzi suchy jak wiór :(
>> Dlatego nie będę go więcej robić, bo szkoda czasu i atłasu. Muszę
>> znaleźć inny przepis
> mojewypieki.blox.pl/2008/02/Keks.html

No teraz żałuję, że nie skorzystałam z tego przepisu, a brałam go pod
uwagę. Postanowiłam zrobić wg Kuchni Polskiej (przepis z zaparzaniem
mąki mlekiem) i klapa.

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 20:48:26 - Anai

W dniu 28.12.2011 20:13, medea pisze:
>
> A jak u Was?
>

Tak ogólnie czy odnośnie ostatnich świąt?
--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** photo-of-anai.gu.ma/ *****
Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:19:30 - medea

W dniu 2011-12-28 20:48, Anai pisze:
> W dniu 28.12.2011 20:13, medea pisze:
>> A jak u Was?
>>
> Tak ogólnie czy odnośnie ostatnich świąt?

Może być ogólnie.

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:26:56 - Paulinka

medea pisze:
> W dniu 2011-12-28 20:48, Anai pisze:
>> W dniu 28.12.2011 20:13, medea pisze:
>>> A jak u Was?
>>>
>> Tak ogólnie czy odnośnie ostatnich świąt?
>
> Może być ogólnie.

Tak ogólnie to w zeszłym roku niezbyt wystrzałowy okazał się sernik z
marsa, o który zresztą na grupie pytałam i rozpętałam niemałą dyskusję o
wyższości ulepków z zimnego sera nad CIASTAMI ;-)

--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:44:27 - medea

W dniu 2011-12-28 22:26, Paulinka pisze:
>
> Tak ogólnie to w zeszłym roku niezbyt wystrzałowy okazał się sernik z
> marsa, o który zresztą na grupie pytałam i rozpętałam niemałą dyskusję
> o wyższości ulepków z zimnego sera nad CIASTAMI ;-)
>

Nie dziwi mnie to wcale - nie dość, że nie typowo polski, to w dodatku
nie ziemski. ;)

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 21:12:32 - XL

Dnia Wed, 28 Dec 2011 20:13:20 +0100, medea napisał(a):

> U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
> szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
> zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone). Wyjątkowo
> dobre wyszły też śledzie po sułtańsku. Zważywszy że obie potrawy nie
> wymagały zbyt wiele zachodu, tym bardziej polecam - nawet na co dzień,
> nie tylko od święta.
> Pieczeń schabowa - dzięki przeczytanej gdzieś w ostatniej chwili radzie
> XL, żeby ją dusić zamiast piec - wyszła soczysta, miękka, po prostu
> wyśmienita, choć niby taka zwyczajna.

A spróbuj następnym razem zamarynować schab choć 24h (do 2 dób) przed
duszeniem , wyjdzie wręcz poezja. Zero pracy - po prostu wkładasz schab do
worka foliowego, wlewasz marynatę, zawiązujesz worek i do lodówki, co parę
godzin trochę przewracać, poruszać zawartość worka,bez jego otwierania
oczywiście.

>
> A teraz upadki:
> Rolada makowa jak zwykle pyszna, aczkolwiek jak zwykle pękła.

To piecz w papierze, bez formy - zawijasz surową w papier jak w rurę (z
odpowiednim zakładem, żeby się rura nie rozlazła, zakładka ma być pod
spodem) i w nim wyrastała przed pieczeniem. SWIETNY sposób!
Rośnie w papierze tylko na długość, więc trzeba to przewidzieć i zrobić ją
tak grubą, jak ma być docelowo, ale znacznie krótszą od papieru, bo się
ciasto rosnąc wydłuży z obu stron (łącznie o jakieś 30-40 procent).
Nie ma możliwości, żeby pękła ani żeby się wybrzuszyła - kształt piękny,
równiutkie batony.

> Muszę
> sobie chyba wielkimi literami przy przepisie wydrukować, żeby zmniejszyć
> temperaturę, bo ciągle o tym zapominam.
> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.
>
> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
>
> A jak u Was?
>

Grubsze wędzonki (szynki) trochę jednak niedopeklowane. Efekt - szare
miejsca w środku widoczne dopiero po sparzeniu i przekrojeniu, czyli
niestety dopiero w ostatniej chwili, ale nie robiłam tak dużo jak zwykle,
to da się przeżyć. Schab cieńszy, więc ładny i różowy.



--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 21:16:14 - Nixe

W dniu 2011-12-28 21:12, XL pisze:

> A spróbuj następnym razem zamarynować schab choć 24h (do 2 dób) przed
> duszeniem , wyjdzie wręcz poezja. Zero pracy - po prostu wkładasz schab do
> worka foliowego, wlewasz marynatę, zawiązujesz worek i do lodówki, co parę
> godzin trochę przewracać, poruszać zawartość worka,bez jego otwierania
> oczywiście.

O, niezły patent z tym workiem.
A jaką marynatę robisz do schabu?

N.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 21:44:31 - XL

Dnia Wed, 28 Dec 2011 21:16:14 +0100, Nixe napisał(a):

> W dniu 2011-12-28 21:12, XL pisze:
>
>> A spróbuj następnym razem zamarynować schab choć 24h (do 2 dób) przed
>> duszeniem , wyjdzie wręcz poezja. Zero pracy - po prostu wkładasz schab do
>> worka foliowego, wlewasz marynatę, zawiązujesz worek i do lodówki, co parę
>> godzin trochę przewracać, poruszać zawartość worka,bez jego otwierania
>> oczywiście.
>
> O, niezły patent z tym workiem.

Podpatrzyłam u znanych kucharzy w TV :-)
Jeśli schab (czy inny kawałek mięsa) dosyć gruby, to warto go trochę
ponakłuwać dosyć głęboko patykiem do szaszłykówm przed włożeniem do
marynaty.

> A jaką marynatę robisz do schabu?
>

a) czosnek, sól, oliwa, majeranek
b) jak wyżej plus sok z cytryny lub biały ocet winny
c) jak wyżej plus sos sojowy
d) wszystko jak wyżej plus cebula zamiast czosnku
e) mleko zsiadłe lub maslanka plus przyprawy dowolne (ale wersja z mlekiem
to tylko na 6 godzin marynowania)
f) ...

Wszystkie fajne marynaty i sposoby są tutaj opisane:
www.mojegotowanie.pun.pl/viewtopic.php?pid=35
Polecam całość.


--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:25:17 - medea

W dniu 2011-12-28 21:16, Nixe pisze:
> W dniu 2011-12-28 21:12, XL pisze:
>
>> A spróbuj następnym razem zamarynować schab choć 24h (do 2 dób) przed
>> duszeniem , wyjdzie wręcz poezja. Zero pracy - po prostu wkładasz
>> schab do
>> worka foliowego, wlewasz marynatę, zawiązujesz worek i do lodówki, co
>> parę
>> godzin trochę przewracać, poruszać zawartość worka,bez jego otwierania
>> oczywiście.
>
> O, niezły patent z tym workiem.
> A jaką marynatę robisz do schabu?

Ja robię marynatę na wyczucie. Tym razem marynowałam w occie
balsamicznym + oliwa + przyprawy (pieprz, czosnek, trochę majeranku).

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:23:15 - medea

W dniu 2011-12-28 21:12, XL pisze:
> Dnia Wed, 28 Dec 2011 20:13:20 +0100, medea napisał(a):
>
>> Pieczeń schabowa - dzięki przeczytanej gdzieś w ostatniej chwili radzie
>> XL, żeby ją dusić zamiast piec - wyszła soczysta, miękka, po prostu
>> wyśmienita, choć niby taka zwyczajna.
> A spróbuj następnym razem zamarynować schab choć 24h (do 2 dób) przed
> duszeniem , wyjdzie wręcz poezja. Zero pracy - po prostu wkładasz schab do
> worka foliowego, wlewasz marynatę, zawiązujesz worek i do lodówki, co parę
> godzin trochę przewracać, poruszać zawartość worka,bez jego otwierania
> oczywiście.

Zamarynowałam, ale tylko na 2 godziny, bo w ostatniej chwili.
Następnym razem zamarynuję z większym wyprzedzeniem.

> To piecz w papierze, bez formy - zawijasz surową w papier jak w rurę

Zawsze piekę w papierze. Temperatura za wysoka.

> Grubsze wędzonki (szynki) trochę jednak niedopeklowane. Efekt - szare
> miejsca w środku widoczne dopiero po sparzeniu i przekrojeniu, czyli
> niestety dopiero w ostatniej chwili, ale nie robiłam tak dużo jak
> zwykle, to da się przeżyć. Schab cieńszy, więc ładny i różowy.

W wędzenie i peklowanie się nie bawię. Wędlin prawie w ogóle nie
jedliśmy, bo tyle było innego dobra typu śledzie, sałatki itd.

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:01:34 - Paulinka

medea pisze:
> U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
> szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
> zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone).

Brzmi smakowicie, może zrobię na Sylwestra.

> A teraz upadki:
> Rolada makowa jak zwykle pyszna, aczkolwiek jak zwykle pękła. Muszę
> sobie chyba wielkimi literami przy przepisie wydrukować, żeby zmniejszyć
> temperaturę, bo ciągle o tym zapominam.
> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.
>
> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
>
> A jak u Was?

U nas a w zasadzie u mamy, bo ja w tym roku nie gotowałam w ogóle,
wyszło różniasto. Z dwóch powodów. Mama miała zapalenie zatok i
kompletny zanik smaku i powonienia, a druga rzecz potraw było
zdecydowanie za dużo i za mało czasu na ich przygotowanie. Uparła się
jednak, że podoła i w zasadzie podołała :-)
Barszcz doprawiłam ja. Mama w Wigilię pracowała i wróciła dopiero
wieczorem, zastałam kartkę w kuchni : Paula dopraw barszcz, bo nie
czuję smaku.
Nie wyszedł jej piernik i kruche maślane ciasto do przekładania
kompletnie się połamało. Na szczęście babcia zrobiła makowiec i sernik.
Zimne nóżki za szybko stężały i estetyka tej przystawki pozostawiła
sporo do życzenia, za to smak - poezja :)
Za wzloty poczytuję zdecydowanie taty wędzonki, mamy pieczeń z karkówki
i roladę z boczku.


--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:29:21 - medea

W dniu 2011-12-28 22:01, Paulinka pisze:
> medea pisze:
>> U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
>> szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych,
>> tylko zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone).
>
> Brzmi smakowicie, może zrobię na Sylwestra.

Naprawdę polecam, tym bardziej że roboty przy tym nie ma prawie żadnej.

> potraw było zdecydowanie za dużo i za mało czasu na ich przygotowanie.

To jest niestety zwykle kluczowy problem, u mnie też. Wszystko chcę
przygotować na ostatnią chwilę (oczywiście oprócz tych rzeczy, które
mrożę, jak kapusta, uszka), żeby było jak najświeższe, więc nie wychodzi
mi idealnie.

O! Jeszcze uszka wyszły mi świetne tym razem. Nie za pikantne, w sam raz.

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:38:11 - Paulinka

medea pisze:
> W dniu 2011-12-28 22:01, Paulinka pisze:
>> medea pisze:
>>> U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
>>> szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych,
>>> tylko zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone).
>>
>> Brzmi smakowicie, może zrobię na Sylwestra.
>
> Naprawdę polecam, tym bardziej że roboty przy tym nie ma prawie żadnej.

To tym bardziej zapisuję sobie do menu sylwestrowego.

>> potraw było zdecydowanie za dużo i za mało czasu na ich przygotowanie.
>
> To jest niestety zwykle kluczowy problem, u mnie też. Wszystko chcę
> przygotować na ostatnią chwilę (oczywiście oprócz tych rzeczy, które
> mrożę, jak kapusta, uszka), żeby było jak najświeższe, więc nie wychodzi
> mi idealnie.

Ja jestem mocno chaotyczna w kuchni. Jeśli robię, coś co znam ,to samo
wychodzi, ale jak robię kilka rzeczy na raz i pojawia się coś nowego i
muszę działać z przepisem w ręku, zawsze coś spartolę.

> O! Jeszcze uszka wyszły mi świetne tym razem. Nie za pikantne, w sam raz.

No to ja się pochwalę, że dostałam zaproszenie na uszka, karpia i resztę
Wigilijnych potraw, tyle że tym razem w moim wykonaniu...
Mama oświadczyła wszem i wobec, ze czuje się w przyszłe święta
zaproszona do naszego nowego domu na Święta.
Już się stresuję ;-)

--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:43:13 - medea

W dniu 2011-12-28 22:38, Paulinka pisze:
>
> Ja jestem mocno chaotyczna w kuchni. Jeśli robię, coś co znam ,to samo
> wychodzi, ale jak robię kilka rzeczy na raz i pojawia się coś nowego i
> muszę działać z przepisem w ręku, zawsze coś spartolę.
>

Ja mam podobnie. Kiedy robię jedną rzecz i się na niej naprawdę
koncentruję, wkładając w nią niemal serce, to wychodzi mi idealnie, ale
kilka na raz - musi się coś nie udać.

>
> No to ja się pochwalę, że dostałam zaproszenie na uszka, karpia i
> resztę Wigilijnych potraw, tyle że tym razem w moim wykonaniu...
> Mama oświadczyła wszem i wobec, ze czuje się w przyszłe święta
> zaproszona do naszego nowego domu na Święta.
> Już się stresuję ;-)

No to ładnie Cię załatwiła! Ale nie przejmuj się - kiedy przyjdzie co do
czego, to na pewno połowę zrobi za Ciebie. ;)

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-28 22:47:46 - Paulinka

medea pisze:
> W dniu 2011-12-28 22:38, Paulinka pisze:

>> No to ja się pochwalę, że dostałam zaproszenie na uszka, karpia i
>> resztę Wigilijnych potraw, tyle że tym razem w moim wykonaniu...
>> Mama oświadczyła wszem i wobec, ze czuje się w przyszłe święta
>> zaproszona do naszego nowego domu na Święta.
>> Już się stresuję ;-)
>
> No to ładnie Cię załatwiła! Ale nie przejmuj się - kiedy przyjdzie co do
> czego, to na pewno połowę zrobi za Ciebie. ;)

Pewnie tak, bo zaraz po tej deklaracji, próbowała wszystko obrócić w
żart, ale nie dam się jej wymigać. Zawsze chciałam w końcu ją kompletnie
od wszystkiego odciążyć i u siebie odpowiednio ugościć.
Tż tylko rzucił żartem, że owszem serdecznie zapraszamy, ale z własnym
prowiantem, mama się uśmiała, za to teściowa zrobiła marsową minę ;-)

--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:12:50 - Qrczak

Dnia 2011-12-28 22:47, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
> medea pisze:
>> W dniu 2011-12-28 22:38, Paulinka pisze:
>
>>> No to ja się pochwalę, że dostałam zaproszenie na uszka, karpia i
>>> resztę Wigilijnych potraw, tyle że tym razem w moim wykonaniu...
>>> Mama oświadczyła wszem i wobec, ze czuje się w przyszłe święta
>>> zaproszona do naszego nowego domu na Święta.
>>> Już się stresuję ;-)
>>
>> No to ładnie Cię załatwiła! Ale nie przejmuj się - kiedy przyjdzie co
>> do czego, to na pewno połowę zrobi za Ciebie. ;)
>
> Pewnie tak, bo zaraz po tej deklaracji, próbowała wszystko obrócić w
> żart, ale nie dam się jej wymigać. Zawsze chciałam w końcu ją kompletnie
> od wszystkiego odciążyć i u siebie odpowiednio ugościć.
> Tż tylko rzucił żartem, że owszem serdecznie zapraszamy, ale z własnym
> prowiantem, mama się uśmiała, za to teściowa zrobiła marsową minę ;-)

Mnie tak mamusie zrobiły dwa lata temu. Siama wszystko chciałam i
zrobić miałam (no prawie wszystko), a potem każda przybyła z taką
wałówą, że się przekonałam, iż smażony karp smakuje na śniadanie owszem,
ale tylko świąteczne.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 09:09:13 - Bbjk

W dniu 2011-12-28 20:13, medea pisze:

> A jak u Was?

Wszystko ok, czyli dobre i chwalone przez współstołowników, poza
niedosoleniem pasztecików grzybowych (maleńkie, pieczone w cieście
piwnym, przepis na ciasto sprzed lat chyba 10 grupowy, podany tu przez
Kruszynę) - dosalaliśmy na talerzu. Kompotu z suszu mogłoby być więcej -
zrobiłam mniej, niż zawsze, bo ostatnio trochę zostało.
Oczywiście za dużo wszystkiego w ilości i różności, więc mimo
rozdawnictwa zamrażarki nie próżnują.
--
Bbjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 11:14:25 - medea

W dniu 2011-12-29 09:09, Bbjk pisze:
> (maleńkie, pieczone w cieście piwnym, przepis na ciasto sprzed lat
> chyba 10 grupowy, podany tu przez Kruszynę)

Pamiętam ten przepis! Też kiedyś zrobiłam te ciasteczka, w wersji z serem.
NB ciekawe, gdzie zniknęła Kruszyna.

> Oczywiście za dużo wszystkiego w ilości i różności, więc mimo
> rozdawnictwa zamrażarki nie próżnują.

A ja tym razem zrobiłam akurat. Zostało tyle, co na dzień po świętach,
więc mogę robić świeże. :) Poza pierniczkami, których mam jeszcze kilka
puszek do polukrowania.
No i oczywiście mam zapasy pomrożonego surowego mięsiwa, np. piersi
kacze. I zastanawiam się, co z nich wyczarować.

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:23:06 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 11:14, medea pisze:

> No i oczywiście mam zapasy pomrożonego surowego mięsiwa, np. piersi
> kacze. I zastanawiam się, co z nich wyczarować.

To wdzięczny temat, masz mnóstwo możliwości. Najczęściej robię z
owocami + kluseczki do tego, dobra jest i z grzybami, można wariacje
na chińsko. Najlepszą kaczkę w życiu jadłam w wiejskiej angielskiej
restauracji, była to po prostu pieczona kaczka bez dodatkowych smaków -
doskonale chrupiąca skórka, mięso aromatyczne, delikatne i rozpływające
się, beż tłuszczu - nie udało mi się takiego smaku uzyskać w domu, może
to kwestia kaczki, może popijanego wówczas wina, a może atmosfery i chwili.
--
Bbjk




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:41:05 - medea

W dniu 2011-12-29 12:23, Bbjk pisze:
> W dniu 2011-12-29 11:14, medea pisze:
>
>> No i oczywiście mam zapasy pomrożonego surowego mięsiwa, np. piersi
>> kacze. I zastanawiam się, co z nich wyczarować.
>
> To wdzięczny temat, masz mnóstwo możliwości. Najczęściej robię z
> owocami + kluseczki do tego, dobra jest i z grzybami, można wariacje
> na chińsko. Najlepszą kaczkę w życiu jadłam w wiejskiej angielskiej
> restauracji, była to po prostu pieczona kaczka bez dodatkowych smaków
> - doskonale chrupiąca skórka, mięso aromatyczne, delikatne i
> rozpływające się, beż tłuszczu - nie udało mi się takiego smaku
> uzyskać w domu, może to kwestia kaczki, może popijanego wówczas wina,
> a może atmosfery i chwili.

Będę eksperymentować.

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:45:34 - medea

W dniu 2011-12-29 11:14, medea pisze:
> Poza pierniczkami, których mam jeszcze kilka puszek do polukrowania.

Jak tak jeszcze trochę sobie z Wami pogadam, to nie zostanie już nic do
lukrowania. ;)

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 12:01:38 - Paulinka

medea pisze:
> W dniu 2011-12-29 09:09, Bbjk pisze:
>> (maleńkie, pieczone w cieście piwnym, przepis na ciasto sprzed lat
>> chyba 10 grupowy, podany tu przez Kruszynę)
>
> Pamiętam ten przepis! Też kiedyś zrobiłam te ciasteczka, w wersji z serem.
> NB ciekawe, gdzie zniknęła Kruszyna.

Ja też robię te ciastka, tylko w wersji na słodko z marmoladą i wycinam
z ciasta pierożki albo zawijam jak rogaliki.


--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 13:04:36 - Szpilka


Użytkownik Paulinka napisał w
wiadomości news:jdk5mt$dbt$5@node2.news.atman.pl...
> medea pisze:
>> W dniu 2011-12-29 09:09, Bbjk pisze:
>>> (maleńkie, pieczone w cieście piwnym, przepis na ciasto sprzed lat chyba
>>> 10 grupowy, podany tu przez Kruszynę)
>>
>> Pamiętam ten przepis! Też kiedyś zrobiłam te ciasteczka, w wersji z
>> serem.
>> NB ciekawe, gdzie zniknęła Kruszyna.
>
> Ja też robię te ciastka, tylko w wersji na słodko z marmoladą i wycinam z
> ciasta pierożki albo zawijam jak rogaliki.

Też kiedyś robiłam wg tego przepisu. Z powidłami. Ostatnio tak sobie je miło
wspominam, że chyba zrobię powtórkę z rozrywki :-)

Sylwia




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 13:08:07 - Anai

W dniu 30.12.2011 13:04, Szpilka pisze:
>
> Użytkownik Paulinka napisał w
> wiadomości news:jdk5mt$dbt$5@node2.news.atman.pl...
>> medea pisze:
>>> W dniu 2011-12-29 09:09, Bbjk pisze:
>>>> (maleńkie, pieczone w cieście piwnym, przepis na ciasto sprzed lat
>>>> chyba 10 grupowy, podany tu przez Kruszynę)
>>>
>>> Pamiętam ten przepis! Też kiedyś zrobiłam te ciasteczka, w wersji z
>>> serem.
>>> NB ciekawe, gdzie zniknęła Kruszyna.
>>
>> Ja też robię te ciastka, tylko w wersji na słodko z marmoladą i
>> wycinam z ciasta pierożki albo zawijam jak rogaliki.
>
> Też kiedyś robiłam wg tego przepisu. Z powidłami. Ostatnio tak sobie je
> miło wspominam, że chyba zrobię powtórkę z rozrywki :-)


Ja je robię nawet dość często (z powidłami albo tartym jabłkiem)
- łatwe, stosunkowo niedrogie i pyszne.
--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** photo-of-anai.gu.ma/ *****
Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 11:26:02 - Stalker

On 28 Gru, 20:13, medea wrote:

> A jak u Was?
>
> Ewa

Śledzie z piernikiem takie jak te:

www.jedzonko.biz/articles.php?article_id=25

kompletnie nie zrozumiały się z naszymi kubkami smakowymi :-)

Stalker




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 11:41:54 - medea

W dniu 2011-12-29 11:26, Stalker pisze:
> On 28 Gru, 20:13, medea wrote:
>
>> A jak u Was?
>>
>> Ewa
> Śledzie z piernikiem takie jak te:
>
> www.jedzonko.biz/articles.php?article_id=25
>
> kompletnie nie zrozumiały się z naszymi kubkami smakowymi :-)

Przypuszczam, że z moimi też by się nie zrozumiały, bo sama idea mnie
odstrasza. ;)

Natomiast sułtańskie (według zalinkowanego chyba przez Ciebie przepisu)
jak najbardziej się zrozumiały. :)

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:08:13 - Qrczak

Dnia 2011-12-29 11:26, niebożę Stalker wylazło do ludzi i marudzi:
> On 28 Gru, 20:13, medea wrote:
>
>> A jak u Was?
>>
>> Ewa
>
> Śledzie z piernikiem takie jak te:
>
> www.jedzonko.biz/articles.php?article_id=25
>
> kompletnie nie zrozumiały się z naszymi kubkami smakowymi :-)

A nie mówiłam...

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:24:20 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 11:26, Stalker pisze:

> Śledzie z piernikiem takie jak te:
>
> www.jedzonko.biz/articles.php?article_id=25
>
> kompletnie nie zrozumiały się z naszymi kubkami smakowymi :-)

....a sugerowałam...
--
BBjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:46:05 - Stalker

On 29 Gru, 12:24, Bbjk wrote:
> W dniu 2011-12-29 11:26, Stalker pisze:
>
> > Śledzie z piernikiem takie jak te:
>
> >www.jedzonko.biz/articles.php?article_id=25
>
> > kompletnie nie zrozumiały się z naszymi kubkami smakowymi :-)
>
> ...a sugerowałam...

Nadal stoję na stanowisku, że co jak co ale kuchnia opiera się
wszelkiego rodzaju sugestiom.

Stalker, dopóki nie spróbujesz, dopóty nie wiesz...





Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:53:58 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 12:46, Stalker pisze:

> Nadal stoję na stanowisku, że co jak co ale kuchnia opiera się
> wszelkiego rodzaju sugestiom.
>
> Stalker, dopóki nie spróbujesz, dopóty nie wiesz...

Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży
byczy ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
--
Bbjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:01:45 - Qrczak

Dnia 2011-12-29 12:53, niebożę Bbjk wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2011-12-29 12:46, Stalker pisze:
>
>> Nadal stoję na stanowisku, że co jak co ale kuchnia opiera się
>> wszelkiego rodzaju sugestiom.
>>
>> Stalker, dopóki nie spróbujesz, dopóty nie wiesz...
>
> Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży
> byczy ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.

Takie świeże były?

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:10:20 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 13:01, Qrczak pisze:

>> Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży
>> byczy ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
>
> Takie świeże były?

Podobno dzisiejsze. Opór zwyciężył ciekawość, ale nic straconego.
--
Bbjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:12:47 - Stalker

On 29 Gru, 13:01, Qrczak wrote:
> Dnia 2011-12-29 12:53, niebożę Bbjk wylazło do ludzi i marudzi:
>
> > W dniu 2011-12-29 12:46, Stalker pisze:
>
> >> Nadal stoję na stanowisku, że co jak co ale kuchnia opiera się
> >> wszelkiego rodzaju sugestiom.
>
> >> Stalker, dopóki nie spróbujesz, dopóty nie wiesz...
>
> > Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży
> > byczy ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
>
> Takie świeże były?

Na 99% to był program Galileo. W jakimś luksusowym hotelu miał się
odbyć zjazd podróżników z całego świata.
Explorer, czy Globetrotter coś tam... Kucharz postanowił podać coś
godnego na takie spotkanie i z całego świata nasprowadzał aligatory,
węże, karaluchy, jakieś robaki, pająki i wszystko to przygotował na
taki luksusowy sznyt. Coś w stylu karaluch z truflami w
czekoladzie,etc. :-)

Ale najlepszy był właśnie opis przygotowań: a to pająki trzeba trzymać
w jakiejś ściśle określonej temperaturze, a to jakieś larwy opalić,
żeby trujących włosków się pozbyć, itd. :-)

Kojarzycie może? Nie pamiętam czy widziałem to w polskiej czy w
niemieckiej TV...

Stalker




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 19:24:36 - Stefan


Użytkownik Bbjk napisał w wiadomości
news:jdhkcq$a1a$4@inews.gazeta.pl...
>W dniu 2011-12-29 12:46, Stalker pisze:
>
>> Nadal stoję na stanowisku, że co jak co ale kuchnia opiera się
>> wszelkiego rodzaju sugestiom.
>>
>> Stalker, dopóki nie spróbujesz, dopóty nie wiesz...
>
> Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży byczy
> ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
> --
> Bbjk
Prose Pani, a gdzie najblizej Krakowa można dostać swieze cynadry? Do
Argentyny nie mam czasu... Aha, sam je przyrządzę, knajpy są be.
pozdrawiam
Stefan





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 20:31:41 - Qrczak

Dnia 2011-12-29 19:24, niebożę Stefan wylazło do ludzi i marudzi:
> Użytkownik Bbjk napisał w wiadomości
> news:jdhkcq$a1a$4@inews.gazeta.pl...
>>
>> Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży byczy
>> ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
>> --
>> Bbjk
> Prose Pani, a gdzie najblizej Krakowa można dostać swieze cynadry?

Pewnie w jakim mięsnym.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 23:23:09 - Stefan


Użytkownik Qrczak napisał w wiadomości
news:jdif6t$3tm$1@inews.gazeta.pl...
> Dnia 2011-12-29 19:24, niebożę Stefan wylazło do ludzi i marudzi:
>> Użytkownik Bbjk napisał w wiadomości
>> news:jdhkcq$a1a$4@inews.gazeta.pl...
>>>
>>> Dokładnie. Z dotychczasowych doświadczeń najohydniejszy był świeży
>>> byczy
>>> ogon, przed jądrami byka niestety stchórzyłam.
>>> --
>>> Bbjk
>> Prose Pani, a gdzie najblizej Krakowa można dostać swieze cynadry?
>
> Pewnie w jakim mięsnym.
Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
jechać...
Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...
pozdr
Stefan





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 23:26:54 - XL

Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:23:09 +0100, Stefan napisał(a):

> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
> jechać...
> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...

Cynadry to potrawa z nerek. Nerki mozna kupić w Makro, tam prawie zawsze
są.
--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 23:32:45 - XL

Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:26:54 +0100, XL napisał(a):

> Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:23:09 +0100, Stefan napisał(a):
>
>> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
>> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
>> jechać...
>> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...
>
> Cynadry to potrawa z nerek. Nerki mozna kupić w Makro, tam prawie zawsze
> są.

Polecam też móżdżek cielęcy, ale obecnie nie wiem, gdzie go kupić.
www.przepisy.rzeszow.pl/content/m%C3%B3%C5%BCd%C5%BCek-ciel%C4%99cy-po-polsku
kuchniababcigramolki-buni.blogspot.com/2011/08/mozdzek-wg-bulenki.html

--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 23:37:12 - XL

Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:32:45 +0100, XL napisał(a):

> Polecam też móżdżek cielęcy,

....i kurze łapki:
fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,78420249,78420249.html?v=2
:-)

--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 09:58:57 - Stefan


Użytkownik XL napisał w wiadomości
news:nbgrkgvvuw7i.1ipd6hf4biwq6.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:23:09 +0100, Stefan napisał(a):
>
>> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
>> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
>> jechać...
>> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...
>
> Cynadry to potrawa z nerek. Nerki mozna kupić w Makro, tam prawie zawsze
> są.
Cynaderki to są duszone nerki, a cynadry to są bycze jądra. Ortodoksi
używają także byczego penisa w plastrach - nawiasem mówiąc niezłe, zbliżone
smakiem do środkowej części ozora wołowego.
A tzw. gryf czyli wymiona surowe ktoś widział? Zrobiłoby się kotlecików.
Kurczę, chyba jednak po Trzech Królach trzeba skoczyć do Ramireza...
pozdrawiam
Stefan





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 10:52:17 - Nixe

W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:

> cynadry to są bycze jądra.

Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z nerek.
swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853

N.





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 12:17:35 - Qrczak

Dnia 2011-12-30 10:52, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:
>
>> cynadry to są bycze jądra.
>
> Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
> Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z nerek.
> swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853

Ba, nawet Bruckner tak uważa. Chociaż on ortodoksom może się mało polski
wydawać.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 12:35:12 - Stalker

On 30 Gru, 12:17, Qrczak wrote:
> Dnia 2011-12-30 10:52, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
>
> > W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:
>
> >> cynadry to są bycze jądra.
>
> > Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
> > Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z nerek.
> >swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853
>
> Ba, nawet Bruckner tak uważa. Chociaż on ortodoksom może się mało polski
> wydawać.

Wieczne zmartwienie z tymi jajami. Nikt nie wie jak się one w końcu
nazywają?

Stalker, no jaja jak berety...





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 12:48:19 - medea

W dniu 2011-12-30 12:35, Stalker pisze:
> On 30 Gru, 12:17, Qrczak wrote:
>> Dnia 2011-12-30 10:52, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
>>
>>> W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:
>>>> cynadry to są bycze jądra.
>>> Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
>>> Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z nerek.
>>> swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853
>> Ba, nawet Bruckner tak uważa. Chociaż on ortodoksom może się mało polski
>> wydawać.
> Wieczne zmartwienie z tymi jajami. Nikt nie wie jak się one w końcu
> nazywają?

A zdawałoby się, że Qra powinna wiedzieć najlepiej...

Ewa




Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 14:19:03 - Qrczak

Dnia 2011-12-30 12:48, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2011-12-30 12:35, Stalker pisze:
>> On 30 Gru, 12:17, Qrczak wrote:
>>> Dnia 2011-12-30 10:52, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
>>>> W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:
>>>>> cynadry to są bycze jądra.
>>>> Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
>>>> Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z
>>>> nerek.
>>>> swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853
>>> Ba, nawet Bruckner tak uważa. Chociaż on ortodoksom może się mało polski
>>> wydawać.
>> Wieczne zmartwienie z tymi jajami. Nikt nie wie jak się one w końcu
>> nazywają?
>
> A zdawałoby się, że Qra powinna wiedzieć najlepiej...

Qra wie swoje jaja.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:16:26 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 14:19:03 +0100, Qrczak napisał(a):

> Dnia 2011-12-30 12:48, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2011-12-30 12:35, Stalker pisze:
>>> On 30 Gru, 12:17, Qrczak wrote:
>>>> Dnia 2011-12-30 10:52, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
>>>>> W dniu 2011-12-30 09:58, Stefan pisze:
>>>>>> cynadry to są bycze jądra.
>>>>> Ale to chyba jakieś lokalne nazewnictwo.
>>>>> Cynadry, cynaderki to zawsze była nazwa albo nerek albo potrawy z
>>>>> nerek.
>>>>> swo.pwn.pl/haslo.php?id=4853
>>>> Ba, nawet Bruckner tak uważa. Chociaż on ortodoksom może się mało polski
>>>> wydawać.
>>> Wieczne zmartwienie z tymi jajami. Nikt nie wie jak się one w końcu
>>> nazywają?
>>
>> A zdawałoby się, że Qra powinna wiedzieć najlepiej...
>
> Qra wie swoje jaja.
>

Jakiegoś znajomego koguta im podeślij...


--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:12:42 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 09:58:57 +0100, Stefan napisał(a):

> Użytkownik XL napisał w wiadomości
> news:nbgrkgvvuw7i.1ipd6hf4biwq6.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:23:09 +0100, Stefan napisał(a):
>>
>>> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
>>> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
>>> jechać...
>>> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...
>>
>> Cynadry to potrawa z nerek. Nerki mozna kupić w Makro, tam prawie zawsze
>> są.
> Cynaderki to są duszone nerki, a cynadry to są bycze jądra. Ortodoksi
> używają także byczego penisa w plastrach - nawiasem mówiąc niezłe, zbliżone
> smakiem do środkowej części ozora wołowego.
> A tzw. gryf czyli wymiona surowe ktoś widział? Zrobiłoby się kotlecików.
> Kurczę, chyba jednak po Trzech Królach trzeba skoczyć do Ramireza...

Jak skoczysz, to spytaj o ten móżdżek...


--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:49:16 - Stefan


Użytkownik XL napisał w wiadomości
news:1euaw2ex3ea7l$.1w6480l7j572o$.dlg@40tude.net...
> Dnia Fri, 30 Dec 2011 09:58:57 +0100, Stefan napisał(a):
>
>> Użytkownik XL napisał w wiadomości
>> news:nbgrkgvvuw7i.1ipd6hf4biwq6.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Thu, 29 Dec 2011 23:23:09 +0100, Stefan napisał(a):
>>>
>>>> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
>>>> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
>>>> jechać...
>>>> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...
>>>
>>> Cynadry to potrawa z nerek. Nerki mozna kupić w Makro, tam prawie zawsze
>>> są.
>> Cynaderki to są duszone nerki, a cynadry to są bycze jądra. Ortodoksi
>> używają także byczego penisa w plastrach - nawiasem mówiąc niezłe,
>> zbliżone
>> smakiem do środkowej części ozora wołowego.
>> A tzw. gryf czyli wymiona surowe ktoś widział? Zrobiłoby się kotlecików.
>> Kurczę, chyba jednak po Trzech Królach trzeba skoczyć do Ramireza...
>
> Jak skoczysz, to spytaj o ten móżdżek...
móżdżek cielęcy i wieprzowy dzisiaj widziałem na Starym Kleparzu, ostatni
rząd budek od strony szkoły, mniej więcej w środku rzędu. Ja sobie
zaserwowałem mostek cielęcy, już się moczy w kwaśnym mleku, a jutro chyba
będzie w papilotach (jak mi się będzie chciało dłubać).
pozdr
Stefan





Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 17:14:04 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 15:49:16 +0100, Stefan napisał(a):

> już się moczy w kwaśnym mleku, a jutro chyba
> będzie w papilotach (jak mi się będzie chciało dłubać).

Robiłam faszerowany (rodzynki, wątróbka itp), do jedzenia na zimno.
--
XL



Re: świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 07:27:45 - Qrczak

Dnia 2011-12-29 23:23, niebożę Stefan wylazło do ludzi i marudzi:
> Użytkownik Qrczak napisał w wiadomości
> news:jdif6t$3tm$1@inews.gazeta.pl...
>> Dnia 2011-12-29 19:24, niebożę Stefan wylazło do ludzi i marudzi:
>>>
>>> Prose Pani, a gdzie najblizej Krakowa można dostać swieze cynadry?
>>
>> Pewnie w jakim mięsnym.
> Najbliższy mięsny, w którym na pewno są cynadry (ale tylko z rana) to u
> takiego Ramireza niedaleko Fleischmarktu we Widniu. Nie mam czasu tam
> jechać...
> Na Kleparzu to tylko w jednej budce czasem raz w miesiącu...

Jeśli masz na myśli jądra, to chyba tylko niezstąpione.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 08:17:02 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 19:24, Stefan pisze:

> Prose Pani, a gdzie najblizej Krakowa mo?na dosta? swieze cynadry? Do
> Argentyny nie mam czasu... Aha, sam je przyrz?dz?, knajpy s? be.

Nie mam pojęcia, gdzie. Cynadrami nazywane są nerki, ale ta nazwa
obejmuje i jądra. Nerki czasem widywałam w krakowskich sklepach, musisz
umówić się na dostawę, to Ci na pewno sprowadzą, jeśli nie ma na
bieżąco. Jąder w sklepach u nas nie widziałam, ale i nie wypatrywałam.
Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)
Dla Islandczyków przysmakiem są dla odmiany wędzone jądra baranie.
--
Bbjk





Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:11:52 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 08:17:02 +0100, Bbjk napisał(a):

> Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
> położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
> wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)

Tia, co zabiją byka, to aż DWA jądra do knajpy ;-P
--
XL



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:23:17 - Waldemar Krzok

XL wrote:

> Dnia Fri, 30 Dec 2011 08:17:02 +0100, Bbjk napisał(a):
>
>> Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
>> położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
>> wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)
>
> Tia, co zabiją byka, to aż DWA jądra do knajpy ;-P

Ale za to duże. Bo jak byk wygra...

Waldek

Gęś się smaży!

--
My jsme Borgové. Sklopte štíty a vzdejte se. Odpor je marný.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:27:35 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 15:23:17 +0100, Waldemar Krzok napisał(a):

> XL wrote:
>
>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 08:17:02 +0100, Bbjk napisał(a):
>>
>>> Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
>>> położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
>>> wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)
>>
>> Tia, co zabiją byka, to aż DWA jądra do knajpy ;-P
>
> Ale za to duże. Bo jak byk wygra...


No tak, to tylko taki a wielkimi :-)

> Waldek
>
> Gęś się smaży!

U mnie pieczona kaczusia z jabłkami wczoraj odeszła do przeszłości, a na
Nowy Rok będzie jagnięcina, z mlecznej owieczki. No nie daliśmy rady w
Święta wszystkiemu, nawet kurak wiejski został... :-)
--
XL



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 15:30:56 - Paulinka

XL pisze:

> U mnie pieczona kaczusia z jabłkami wczoraj odeszła do przeszłości, a na
> Nowy Rok będzie jagnięcina, z mlecznej owieczki. No nie daliśmy rady w
> Święta wszystkiemu, nawet kurak wiejski został... :-)

Jeszcze tylko czegoś ze świniutka do kompleciku zabrakło :D

--

Paulinka



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 16:00:30 - Stefan


Użytkownik XL napisał w wiadomości
news:1dk6mvcgihe3v$.u0q4aez3p0fc.dlg@40tude.net...
> Dnia Fri, 30 Dec 2011 08:17:02 +0100, Bbjk napisał(a):
>
>> Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
>> położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
>> wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)
>
> Tia, co zabiją byka, to aż DWA jądra do knajpy ;-P
i dlatego to jest rzadkość i ciężko o to ovo.
A od czasów tow. Wiesława (młodzi nie pamiętają) był taki kawał
inteligencko - gastronomiczny:
Do knajpy wchodzi klient, woła kelnera, prosi o kartę i zaczyna czytać:
móżdżek wołowy - 15 zł
móżdżek cielęcy 25 zł
móżdżek z milicjanta -500 zł
Panie ober, co to za ceny, czemu ten móżdżek z milicjanta taki drogi?
Szan Pan zwróci uwagę na drobnostkę: wie Pan ilu milicjantów potrzeba na
jedną porcję?
pozdrawiam gastronomicznie
Stefan
PS. a zupa ogonowa połączona z własnopalcową konsumpcją wołowego ogona -
miodzio!!!!!





Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 17:14:47 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 16:00:30 +0100, Stefan napisał(a):

> Użytkownik XL napisał w wiadomości
> news:1dk6mvcgihe3v$.u0q4aez3p0fc.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 08:17:02 +0100, Bbjk napisał(a):
>>
>>> Te wspomniane bycze jądra i ogony były w restauracji w przepięknie
>>> położonym andaluzyjskim miasteczku Ronda, słynącym z corridy. Pewnie
>>> wykorzystują z ubitego zwierza wszystko, co się da ;)
>>
>> Tia, co zabiją byka, to aż DWA jądra do knajpy ;-P
> i dlatego to jest rzadkość i ciężko o to ovo.
> A od czasów tow. Wiesława (młodzi nie pamiętają) był taki kawał
> inteligencko - gastronomiczny:
> Do knajpy wchodzi klient, woła kelnera, prosi o kartę i zaczyna czytać:
> móżdżek wołowy - 15 zł
> móżdżek cielęcy 25 zł
> móżdżek z milicjanta -500 zł
> Panie ober, co to za ceny, czemu ten móżdżek z milicjanta taki drogi?
> Szan Pan zwróci uwagę na drobnostkę: wie Pan ilu milicjantów potrzeba na
> jedną porcję?
> pozdrawiam gastronomicznie
> Stefan
> PS. a zupa ogonowa połączona z własnopalcową konsumpcją wołowego ogona -
> miodzio!!!!!

To ja już te kurze rapki wolę ;-)
--
XL



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 20:41:20 - Stefan


Użytkownik XL napisał w wiadomości
news:d74phb1n28qf$.w7g0ggvhtksw.dlg@40tude.net...
> Dnia Fri, 30 Dec 2011 16:00:30 +0100, Stefan napisał(a):
>
>
> To ja już te kurze rapki wolę ;-)
a ja tego od dzieciństwa nie znoszę, tak samo jak kakao z kożuszkiem.
Brrrrrrr!
pozdr
Stefan





Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 21:01:20 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 20:41:20 +0100, Stefan napisał(a):

> Użytkownik XL napisał w wiadomości
> news:d74phb1n28qf$.w7g0ggvhtksw.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 16:00:30 +0100, Stefan napisał(a):
>>
>>
>> To ja już te kurze rapki wolę ;-)
> a ja tego od dzieciństwa nie znoszę,

W dzieciństwie też nie znosiłam.
Jednak jako dorosła -

> tak samo jak kakao z kożuszkiem.
> Brrrrrrr!

Kakao z kożuszkiem? Mniam... Wolę jednak kożuszek na normalnym gorącym
mleku, niesłodkim :-)

PS. Pewnego razu, siedząc i oglądając tv w kuchni, ogryzałam sobie ze
smakiem te kurze łapki, mniam, mięciutkie, wyjęte wprost z rosołku,
rozpływające się w ustach... Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty jesz
te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami podpierała
bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
To był jedyny raz, kiedy mi kawałeczek smakowitego mięska uwięzł w gardle,
na wpół połknięty :-D

--
XL



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 21:07:49 - Paulinka

XL pisze:
Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty jesz
> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami podpierała
> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.

5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
Mickiewicza czytała już.

--

Paulinka - powoli zaczynam uważać swoje dzieci za geniuszy, a
przynajmniej to problemowe drugie, bo to pierwsze zaginało mnie jak
miało 2-latka.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 23:26:30 - Nixe

W dniu 2011-12-30 21:07, Paulinka pisze:
> XL pisze:
> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>> jesz
>> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami podpierała
>> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>
> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
> Mickiewicza czytała już.

Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.

N.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 23:34:35 - Paulinka

Nixe pisze:
> W dniu 2011-12-30 21:07, Paulinka pisze:
>> XL pisze:
>> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>>> jesz
>>> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami
>>> podpierała
>>> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>>
>> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
>> Mickiewicza czytała już.
>
> Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.

Znaczy z XL na privie bywacie? ;)

Bywałam to wiem.
Uważaj na nisko latające argumenty i inne pierwszej potrzeby przedmioty.



--

Paulinka



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 23:39:35 - XL

Dnia Fri, 30 Dec 2011 23:26:30 +0100, Nixe napisał(a):

> W dniu 2011-12-30 21:07, Paulinka pisze:
>> XL pisze:
>> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>>> jesz
>>> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami podpierała
>>> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>>
>> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
>> Mickiewicza czytała już.
>
> Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.
>

Mickiewicza moja córka czytała w III klasie podstawówki, coś się Paulince
popierd..ło, Paulinka jak zwykle chce być kul i super, wykazać mi KOLEJNE
kłamstwo.
A kurze łapki to moje dziecko, mieszkając na wsi, owszem widywało... pod
kurami, co biegały po podwórkach. Nie skojarzyło ich z tym, co miałam na
talerzu - białym, miękkim, bez łuski wierzchniej i bez pazurów...

Ale co tam, takie tam Paulinkowe boleści. Trza wybaczać kobicie, bo nie
strzymuje żółci.



--
XL



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 23:43:19 - Paulinka

XL pisze:
> Dnia Fri, 30 Dec 2011 23:26:30 +0100, Nixe napisał(a):
>
>> W dniu 2011-12-30 21:07, Paulinka pisze:
>>> XL pisze:
>>> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>>>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>>>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>>>> jesz
>>>> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami podpierała
>>>> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>>> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
>>> Mickiewicza czytała już.
>> Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.
>>
>
> Mickiewicza moja córka czytała w III klasie podstawówki, coś się Paulince
> popierd..ło, Paulinka jak zwykle chce być kul i super, wykazać mi KOLEJNE
> kłamstwo.
> A kurze łapki to moje dziecko, mieszkając na wsi, owszem widywało... pod
> kurami, co biegały po podwórkach. Nie skojarzyło ich z tym, co miałam na
> talerzu - białym, miękkim, bez łuski wierzchniej i bez pazurów...
>
> Ale co tam, takie tam Paulinkowe boleści. Trza wybaczać kobicie, bo nie
> strzymuje żółci.

Radykalne wybaczanie by Chiron.



--

Paulinka



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-31 05:09:44 - Qrczak

Dnia 2011-12-30 23:43, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
> XL pisze:
>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 23:26:30 +0100, Nixe napisał(a):
>>> W dniu 2011-12-30 21:07, Paulinka pisze:
>>>> XL pisze:
>>>> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>>>>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>>>>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>>>>> jesz
>>>>> te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami
>>>>> podpierała
>>>>> bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>>>> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
>>>> Mickiewicza czytała już.
>>> Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.
>>
>> Mickiewicza moja córka czytała w III klasie podstawówki, coś się Paulince
>> popierd..ło, Paulinka jak zwykle chce być kul i super, wykazać mi KOLEJNE
>> kłamstwo.
>> A kurze łapki to moje dziecko, mieszkając na wsi, owszem widywało... pod
>> kurami, co biegały po podwórkach. Nie skojarzyło ich z tym, co miałam na
>> talerzu - białym, miękkim, bez łuski wierzchniej i bez pazurów...
>>
>> Ale co tam, takie tam Paulinkowe boleści. Trza wybaczać kobicie, bo nie
>> strzymuje żółci.
>
> Radykalne wybaczanie by Chiron.

Czasami zapominam włączyć. Dzięki za przypom. Zwłaszcza dziś.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-02 01:19:59 - Aicha

W dniu 2011-12-30 23:26, Nixe pisze:

>> Nie zwróciłam uwagi, ze obserwuje mnie pilnie
>>> i z rosnącym przerażeniem moja młodsza córka, lat wtedy 5-6, chwilę
>>> wcześniej zajęta rysowaniem. Dziecko nagle spytało: Mamo, dlaczego ty
>>> jesz te rączki? Oczy miała ogromne, wpatrzone we mnie, a piąstkami
>>> podpierała bródkę, krzywiącą się już do płaczu.
>>
>> 5-6 letnie dziecko nie wie co to kurze łapki? A ponoć w tym wieku
>> Mickiewicza czytała już.
>
> Ale on tylko o dzięcielinach i świerzopach pisał.

A Zosia i kurzęta?

--
Pozdrawiam - Aicha

Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-31 12:22:56 - czeremcha

On 30 Gru, 21:01, XL wrote:

> To był jedyny raz, kiedy mi kawałeczek smakowitego mięska uwięzł w gardle,
> na wpół połknięty :-D

U nas nie ma tradycji kurzych łapek. Mama wspominała, jak będąc młodą
gospodynią kupiła trochę kurzych łapek na zupę za czyjąś namową. Po
jakimś czasie gotowania zajrzała do garnka i zobaczyła w nim - właśnie
rączki wyciągnięte to góry z niemą prośbą o skrócenie tortur...
Wywaliła wszystko.

I odtąd tradycja kurzych łapek w zupie zginęła jeszcze przed
narodzeniem się.

Ania



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-30 23:24:17 - Nixe

W dniu 2011-12-30 20:41, Stefan pisze:
> Użytkownik XL napisał w wiadomości
> news:d74phb1n28qf$.w7g0ggvhtksw.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 16:00:30 +0100, Stefan napisał(a):
>>
>>
>> To ja już te kurze rapki wolę ;-)
> a ja tego od dzieciństwa nie znoszę, tak samo jak kakao z kożuszkiem.
> Brrrrrrr!

Kożuszek jest debeściarski.
Podobnie jak skórka na budyniu.

N.



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-31 05:08:14 - Qrczak

Dnia 2011-12-30 23:24, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2011-12-30 20:41, Stefan pisze:
>> Użytkownik XL napisał w wiadomości
>> news:d74phb1n28qf$.w7g0ggvhtksw.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Fri, 30 Dec 2011 16:00:30 +0100, Stefan napisał(a):
>>>
>>> To ja już te kurze rapki wolę ;-)
>> a ja tego od dzieciństwa nie znoszę, tak samo jak kakao z kożuszkiem.
>> Brrrrrrr!
>
> Kożuszek jest debeściarski.
> Podobnie jak skórka na budyniu.

To jeszcze zdradźcie jakie szczegóły.

Qra, z postępująco bulimio



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-02 01:24:31 - Aicha

W dniu 2011-12-31 05:08, Qrczak pisze:

>>>> To ja już te kurze rapki wolę ;-)
>>> a ja tego od dzieciństwa nie znoszę, tak samo jak kakao z kożuszkiem.
>>> Brrrrrrr!
>>
>> Kożuszek jest debeściarski.
>> Podobnie jak skórka na budyniu.
>
> To jeszcze zdradźcie jakie szczegóły.
>
> Qra, z postępująco bulimio

Skórka może być. A jeszcze kiedy polana sokiem z konfitury... :)
Ale kożuch bynajmniej.
Ze szczegółów: Moczka w wersji nieortodoksyjnej jest pyszna, jednakowoż
wymaga blendera. Za to dowiedziałam się od ojca, że moczkę z fasolą w
dzieciństwie pojadał.

--
Pozdrawiam - Aicha

Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/



Re: ?wi?teczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-03 23:48:15 - JaMyszka

W dniu sobota, 31 grudnia 2011, 05:08:14 UTC+1 użytkownik Qrczak napisał:
> [...]
> > Kożuszek jest debeściarski.
> > Podobnie jak skórka na budyniu.
> To jeszcze zdradźcie jakie szczegóły.

Co tu się rozpisywać;p
Gdy na mieście dopadł mnie głód, to wchodziłam do najbliższego baru mlecznego i po pytaniu czy jest kożuch na mleku?, otrzymywałam go na głębokim talerzu.

> Qra, z postępująco bulimio

Faktycznie! Wtedy, jakoś takoś, szczuplejsza byłam ;)

--
Pozdrawiam noworocznie:)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:19:33 - Qrczak

Dnia 2011-12-28 20:13, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
> szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
> zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone). Wyjątkowo
> dobre wyszły też śledzie po sułtańsku. Zważywszy że obie potrawy nie
> wymagały zbyt wiele zachodu, tym bardziej polecam - nawet na co dzień,
> nie tylko od święta.

Żesz u mnie ryb nie lubią, kruca....

> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.

Uwielbiam zakalca. Każdego. A z keksu to w ogóle miodzio!
Bardzo bardzo dawno temu, jak teściówka jeszcze keksa piekła, zrobiła
takiego z podwójnej porcji. A naładowała doń orzechów, kandyzów... No i
wielość fruktów chyba zaszkodziła mu. Po wyjęciu, wystudzeniu i
przekrojeniu owego celem postawienia na stole oczom ukazał się ciągnący
glut. Ale miałam wyżerę przez trzy dni.

> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
>
> A jak u Was?

Kuchennie dobrze. Cała za to reszta lekko o kant dupy potłuc.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:30:26 - Bbjk

W dniu 2011-12-29 12:19, Qrczak pisze:

> Uwielbiam zakalca. Każdego. A z keksu to w ogóle miodzio!
> Bardzo bardzo dawno temu, jak teściówka jeszcze keksa piekła, zrobiła
> takiego z podwójnej porcji. A naładowała doń orzechów, kandyzów... No i
> wielość fruktów chyba zaszkodziła mu. Po wyjęciu, wystudzeniu i
> przekrojeniu owego celem postawienia na stole oczom ukazał się ciągnący
> glut. Ale miałam wyżerę przez trzy dni.

Jak zaczynałam piekać, to w keksowe ciasto czasem pękało wzdłuż, a w
pęknięciu chybotał kisielowaty glut, wtedy brutalnie wsadzałam do pieca
wbrew przepisowemu czasowi pieczenia, glut się wypiekał, choć ideałem
toto nie było. Teraz może piec lepszy, albo i kucharka bardziej
doświadczona, ale gluta dawno nie stwierdziłam, czasem szkoda cielęcych
lat :)
--
Bbjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 12:43:51 - Stalker

On 29 Gru, 12:19, Qrczak wrote:
> Dnia 2011-12-28 20:13, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
> > U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
> > szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
> > zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone). Wyjątkowo
> > dobre wyszły też śledzie po sułtańsku. Zważywszy że obie potrawy nie
> > wymagały zbyt wiele zachodu, tym bardziej polecam - nawet na co dzień,
> > nie tylko od święta.
>
> Żesz u mnie ryb nie lubią, kruca....
>
> > Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> > gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.
>
> Uwielbiam zakalca. Każdego. A z keksu to w ogóle miodzio!
> Bardzo bardzo dawno temu, jak teściówka jeszcze keksa piekła, zrobiła
> takiego z podwójnej porcji. A naładowała doń orzechów, kandyzów... No i
> wielość fruktów chyba zaszkodziła mu. Po wyjęciu, wystudzeniu i
> przekrojeniu owego celem postawienia na stole oczom ukazał się ciągnący
> glut. Ale miałam wyżerę przez trzy dni.
>
> > To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
>
> > A jak u Was?
>
> Kuchennie dobrze. Cała za to reszta lekko o kant dupy potłuc.

No dobra. Opowiadaj...

Stalker




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2011-12-29 13:12:32 - Szpilka


Użytkownik medea napisał w wiadomości
news:jdfpod$naq$1@news.icm.edu.pl...
>U mnie tym razem wyjątkowo udanym eksperymentem okazał się łosoś ze
>szpinakiem pieczony w cieście francuskim (przepis z Ugotowanych, tylko
>zamiast fety do szpinaku dodałam trochę serka mascarpone). Wyjątkowo dobre
>wyszły też śledzie po sułtańsku. Zważywszy że obie potrawy nie wymagały
>zbyt wiele zachodu, tym bardziej polecam - nawet na co dzień, nie tylko od
>święta.
> Pieczeń schabowa - dzięki przeczytanej gdzieś w ostatniej chwili radzie
> XL, żeby ją dusić zamiast piec - wyszła soczysta, miękka, po prostu
> wyśmienita, choć niby taka zwyczajna.
>
> A teraz upadki:
> Rolada makowa jak zwykle pyszna, aczkolwiek jak zwykle pękła. Muszę sobie
> chyba wielkimi literami przy przepisie wydrukować, żeby zmniejszyć
> temperaturę, bo ciągle o tym zapominam.
> Keks - po raz kolejny zakalec. Ciasto w keksie zawsze wychodzi mi zbyt
> gęste i chyba dlatego nie daje rady się dobrze dopiec wewnątrz.
>
> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
>
> A jak u Was?

Mnie jakoś wszystko wyszło dobre :-)
Na tyyyle potraw tylko 2 miałam nie swoje - pierogi kupiłam od koleżanki,
która ma dom weselny i kucharze sami tam lepią, a karpia smażonego
przynieśli moi rodzice.
Zrobiłam zalinkowane przez Stalkera śledzie sułtańskie - super są.
Pierwszy raz upiekłam kruche ciasto z powidłami śliwkowo - czekoladowymi.
Ale musze coś pokombinowac z ciastem bo takie za bardzo maślane w smaku mi
wyszło. Chociaz wszyscy się zajadali ;-)

Sylwia




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-04 01:19:22 - JaMyszka

W dniu środa, 28 grudnia 2011, 20:13:20 UTC+1 użytkownik medea napisał:
> [...]
> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.

A jak Ci się udała ta rolada mięsna?

> A jak u Was?

W tym roku minimum.
Ale, zainspirowana Twoimi pytaniami o folię do rolady, poszłam i kupiłam
2 piersi kurzęce. Zmieliłam je i przyprawiłam (dodałam też 2 łyżki kaszy
manny) i rozłożyłam w płaski kwadrat na przeciętym rękawie do smażenia.
Na to plasterki twardego sera oraz warstwę rozdrobnionej ugotowanej marchewki zmieszanej z serem topionym. I położyłam też warstwę posiekanej pietruszki - również wymieszaną z serkiem topionym. I na to wszystko rząd jajek ugotowanych na twardo. Całość zwinęłam, zrobiłam cukierek i na 2 godziny do gotującej wody.
Wyszło apetyczne i pyszne.
W ten sam sposób ugotowałam też schab ze śliwką.
No i barszcz mi się dobrze zakisił.
A smażone karpie jadłam jeszcze przez tydzień.

--
Pozdrawiam noworocznie:)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-04 21:48:30 - medea

W dniu 2012-01-04 01:19, JaMyszka pisze:
> W dniu środa, 28 grudnia 2011, 20:13:20 UTC+1 użytkownik medea napisał:
>> [...]
>> To tyle z ciekawostek, reszta w normie.
> A jak Ci się udała ta rolada mięsna?

Ponieważ dostałam bardzo ładną pierś indyczą, to zrezygnowałam z tamtego
pomysłu na rzecz indyka. Rozbiłam pierś, posmarowałam przecierem
pomidorowym i zrolowałam z szynką szwarcwaldzką i liśćmi szpinaku, a
potem tradycyjnie upiekłam w rękawie. Wyszła trochę sucha, ale dało się
zjeść. Ponieważ do rękawa przed pieczeniem dolałam pół szklanki wody, to
wyszło całkiem sporo dobrego sosu pieczeniowego i całość nieźle się
komponowała.

> W tym roku minimum. Ale, zainspirowana Twoimi pytaniami o folię do
> rolady, poszłam i kupiłam 2 piersi kurzęce. Zmieliłam je i
> przyprawiłam (dodałam też 2 łyżki kaszy manny) i rozłożyłam w płaski
> kwadrat na przeciętym rękawie do smażenia. Na to plasterki twardego
> sera oraz warstwę rozdrobnionej ugotowanej marchewki zmieszanej z
> serem topionym. I położyłam też warstwę posiekanej pietruszki -
> również wymieszaną z serkiem topionym. I na to wszystko rząd jajek
> ugotowanych na twardo. Całość zwinęłam, zrobiłam cukierek i na 2
> godziny do gotującej wody.

2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.

> W ten sam sposób ugotowałam też schab ze śliwką.

Ale schabu nie mieliłaś chyba? I udał się taki gotowany?

> No i barszcz mi się dobrze zakisił. A smażone karpie jadłam jeszcze
> przez tydzień.

Barszczu w tym roku nie kisiłam, bo bym się nie wyrobiła z tym
wszystkim. Karp był tylko w galarecie.

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 00:04:07 - XL

Dnia Wed, 04 Jan 2012 21:48:30 +0100, medea napisał(a):

> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.

Namiastka szynkowara. ja niedługo startuję.
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:50:22 - medea

W dniu 2012-01-05 00:04, XL pisze:
> Dnia Wed, 04 Jan 2012 21:48:30 +0100, medea napisał(a):
>
>> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.
> Namiastka szynkowara. ja niedługo startuję.

A masz już ten szynkowar?

Ewa



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 00:01:55 - XL

Dnia Thu, 05 Jan 2012 22:50:22 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2012-01-05 00:04, XL pisze:
>> Dnia Wed, 04 Jan 2012 21:48:30 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.
>> Namiastka szynkowara. ja niedługo startuję.
>
> A masz już ten szynkowar?
>

Tak, już przed świętami miałam, w trybie pilnym zamówione z Allegro i
przywiezione przez kuriera dosłownie na dzień przed robieniem kiełbasy.
Ależ świetna rzecz - takie urządzenie dwufunkcyjne, nadziewarka i szynkowar
w jednym. Nadziewanie z jego pomocą kiełbas to robota o klasę lżejsza, niż
zwykłą maszynką ręczną. Elektryczną nie lubię, bo nie można sobie
dostosować tempa, zeby było wolniej lub szybciej kiedy trzeba.
allegro.pl/nadziewarka-2-5kg-maszynka-do-miesa-kielbasy-promo-i2015306039.html
Mamy takie jak w linku, tyle że nasza nadziewarka ma dodatkowo dwa dekle
(osobno dołączone pełne koła, dna metalowe) i sprężynę dociskową, żeby po
odjęciu korbki i zdemontowaniu przyssawki (sprytnie odkręca się ją od
korpusu razem z nóżką) służyło też jako szynkowar. Wkłada się worek z
atestowanej folii do szynkowara, do worka upycha zapeklowane!!! i
przyprawione mięso, dokładnie wydusza powietrze, zamyka szczelnie worek i
szynkowar tymi dnami z obu stron, z jednej strony z dociskiem, nakręcając
z obu stron gwintowane obręcze - i gotuje szynkowar w garnku odpowiednio
długo. Potem się studzi i dopiero wyjmuje zawartość.
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 12:51:10 - JaMyszka

W dniu środa, 4 stycznia 2012, 21:48:30 UTC+1 użytkownik medea napisał:
> [...]
> Ponieważ dostałam bardzo ładną pierś indyczą, to zrezygnowałam z tamtego
> (...)
> zjeść. Ponieważ do rękawa przed pieczeniem dolałam pół szklanki wody, to
> wyszło całkiem sporo dobrego sosu pieczeniowego i całość nieźle się
> komponowała.

Brzmi kolorowo. Myślę, że ugotowana nie byłaby sucha.

> > [...]
> > również wymieszaną z serkiem topionym. I na to wszystko rząd jajek
> > ugotowanych na twardo. Całość zwinęłam, zrobiłam cukierek i na 2
> > godziny do gotującej wody.
> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.

Tak jak @XL napisała, 2 h jest dla mięsa wieprzowego w szynkowarze.
No, bałam się, że będzie za miękkie, ale nie było.

> > W ten sam sposób ugotowałam też schab ze śliwką.
> Ale schabu nie mieliłaś chyba? I udał się taki gotowany?
> [...]

Pewnie, że nie;p Dzień wcześniej tylko nasoliłam (dość obficie) i do
lodówki (w woreczku). Przed gotowaniem wepchnęłam rząd polskich śliwek
i do rękawa.
Teraz będę jeszcze posypywała żelatyną, by sosik nie uciekł w mięsie na zimno.
A schabik pyszny wyszedł. I zdrowy.
Aha! W przepisach o gotowaniu mięsa jest zalecenie, by po procesie
gotowania szybko schłodzić mięso.

--
Pozdrawiam :)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 17:26:20 - XL

Dnia Thu, 5 Jan 2012 03:51:10 -0800 (PST), JaMyszka napisał(a):

> W dniu środa, 4 stycznia 2012, 21:48:30 UTC+1 użytkownik medea napisał:
>> [...]
>> Ponieważ dostałam bardzo ładną pierś indyczą, to zrezygnowałam z tamtego
>> (...)
>> zjeść. Ponieważ do rękawa przed pieczeniem dolałam pół szklanki wody, to
>> wyszło całkiem sporo dobrego sosu pieczeniowego i całość nieźle się
>> komponowała.
>
> Brzmi kolorowo. Myślę, że ugotowana nie byłaby sucha.

Ja bym udusiła. To mój ulubiony sposób na pieczenie mięsa, w tym
wszelkich rolad.

>
>>> [...]
>>> również wymieszaną z serkiem topionym. I na to wszystko rząd jajek
>>> ugotowanych na twardo. Całość zwinęłam, zrobiłam cukierek i na 2
>>> godziny do gotującej wody.
>> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.
>
> Tak jak @XL napisała, 2 h jest dla mięsa wieprzowego w szynkowarze.
> No, bałam się, że będzie za miękkie, ale nie było.
>
>>> W ten sam sposób ugotowałam też schab ze śliwką.
>> Ale schabu nie mieliłaś chyba? I udał się taki gotowany?
>> [...]
>
> Pewnie, że nie;p Dzień wcześniej tylko nasoliłam (dość obficie) i do
> lodówki (w woreczku). Przed gotowaniem wepchnęłam rząd polskich śliwek
> i do rękawa.
> Teraz będę jeszcze posypywała żelatyną, by sosik nie uciekł w mięsie na zimno.
> A schabik pyszny wyszedł. I zdrowy.
> Aha! W przepisach o gotowaniu mięsa jest zalecenie, by po procesie
> gotowania szybko schłodzić mięso.

Tak, żeby nie wysychało.
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:28:48 - medea

W dniu 2012-01-05 12:51, JaMyszka pisze:
> Brzmi kolorowo. Myślę, że ugotowana nie byłaby sucha.

Być może. Muszę koniecznie jednak wypróbować ten sposób, bo to i zdrowe
i smaczniejsze na pewno.

>> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.

Aha, Ty o schabie. Ja myślałam, że te zmielone kurzęce piersi tak długo
gotowałaś.

> Pewnie, że nie;p Dzień wcześniej tylko nasoliłam (dość obficie) i do
> lodówki (w woreczku). Przed gotowaniem wepchnęłam rząd polskich śliwek
> i do rękawa. Teraz będę jeszcze posypywała żelatyną, by sosik nie
> uciekł w mięsie na zimno. A schabik pyszny wyszedł. I zdrowy. Aha! W
> przepisach o gotowaniu mięsa jest zalecenie, by po procesie
> gotowania szybko schłodzić mięso.

Bardzo mnie skusiłaś tym gotowaniem. A szynka też by się tak udała, jak
myślisz? Mam jeszcze taką ładną kulkę szynki zamrożoną, a schabu akurat
nie mam.

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 19:12:42 - JaMyszka

W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 22:28:48 UTC+1 użytkownik medea napisał:
> [...]
> >> 2 godziny? Nie za długo? Ale pomysł na pewno wykorzystam.
>
> Aha, Ty o schabie. Ja myślałam, że te zmielone kurzęce piersi tak długo
> gotowałaś.

Nie! Kurczę też gotowałam 2 h. Tak, wiem - kurczak szybko
dochodzi. Np. w cudzie kuchennym z Tupperware, zalana wrzątkiem
cała pierś drobiowa, już po 35 min jest miękka. Ale kiedyś znajoma
zwróciła moją uwagę na ewentualne pasożyty, które w tym procesie wcale nie muszą ulec zniszczeniu. Dlatego zdecydowałam się na 2 godz. (no, nie znam się, ani nie mam jak to sprawdzić empirycznie).

> [...]
> Bardzo mnie skusiłaś tym gotowaniem. A szynka też by się tak udała, jak
> myślisz? Mam jeszcze taką ładną kulkę szynki zamrożoną, a schabu akurat
> nie mam.

He, he, he... No to 1:1 jeśli chodzi o kuszenie ;p
Myślę, że szynka jest O.K. W końcu dać ją można do szynkowara;p
Ale nie ma potrzeby owijania ją folią aluminiową, która ma za
zadanie trzymanie kształtu (cienka rwie się przy tym). Ja bym owinęła nitką już cukierek (czyli na wierzchu rękawa).

--
Pozdrawiam :)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 00:18:06 - Justyna Vicky S.


Użytkownik medea napisał w wiadomości
news:jdfpod$naq$1@news.icm.edu.pl...
> A jak u Was?
>

No to ja się muszę pochwalić, że u mnie były same wzloty ;) Upadek
niewielki, ale o tym później :)

Pierwszy raz robilam paszteciki (mięsne, pieczarkowo-serowe i
szpinakowo-serowe). Tymi ostatnimi mama była zachwycona :) Choć wszystkie
smakowały

Ryba po grecku wg łączonego przepisu XL i Twojego wyszła genialna - mamie (i
nie tylko) bardzo smakowała.

Z pozostałych rzeczy które robiłam przed świętami tez wszystko wyszło
pyszne. Zwlaszcza roladki wołowe. Alek niechętnie je takie mięso, ale po
wyjęciu cebuli wciągał aż mu się uszy trzęsly. Nawet pies pałaszował aż miło
;) a wybredny jest ;)

W sumie te święta i kulinarne przysmaki mogę zaliczyć do udanych na 5+.

Nie na 6, bo jak robiłam pierwsze paszteciki to byłam w wielkim strachu -
pierwsza blacha szpinakowych rozjechała mi się - zamiast ślimaczków wyszły
placki. Nauczona doświadczeniem zwinęłam więcej ciasta i wyszły lepiej na
drugiej blasze. Śmialam się, że gdybym robiła 3 blachę to byłyby idealne ;)

Pieczarkowe paszteciki zaliczyły wpadkę w postaci pęknięcia ciasta
francuskiego i niewielkiego wycieku nadzienia. Niewielkiego, bo powstał taki
niewielki kleks przy boku trójkąta (akurat trójkąty kleilam). Zartowalam
sobie ze to tak miało być ;) Zjeśc się dało więc nie mogę zaliczyć tego do
wielkiej porażki. Po prostu muszę pamiętać następnym razem sypnąć do farszu
nieco bułki tartej :)

Za to u mamy wszystko wyszło pyszne. Jak zawsze zresztą :) Zajadałam się
karpiem czosnkowym (eksperyment), pulpecikami rybnymi i tatarem rybnym (coś
a'la śledź w pomidorach). Już nie wspomnę o pysznej kapuście z grzybami i
grochem, zupie grzybowej ze śmietaną, bigosie, krokietach i gołąbkach w
sosie białym (coś na podobieństwo żuru). Pycha! Nawet część potraw dostałam
do domu i na sylwestra podałam gościom, którzy wznosili ochy i achy :) Ale
ja wiem, że moja mama bardzo dobrze gotuje :) Natomiast pierwszy raz od lat
ktoś bezinteresownie docenił moje starania i pochwalił to co ja ugotowałam.
Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy smakowało, bo
sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)
Pozdrawiam

--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 00:31:39 - XL

Dnia Thu, 5 Jan 2012 00:18:06 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):

> Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy smakowało, bo
> sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)

Ja się nie dopytuję, bo kiedy bardziej jedzą, niż gadają, znaczy że nie
mają ochoty gadać, tylko jeść. A już uszy najlepiej mówią wszystko - trzęsą
się :-)
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 11:36:05 - Justyna Vicky S.


Użytkownik XL napisał w wiadomości
news:ir6al97fltgh$.5vf2ljwvgkw8.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 5 Jan 2012 00:18:06 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):
>
>> Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy smakowało,
>> bo
>> sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)
>
> Ja się nie dopytuję, bo kiedy bardziej jedzą, niż gadają, znaczy że nie
> mają ochoty gadać, tylko jeść. A już uszy najlepiej mówią wszystko -
> trzęsą
> się :-)

Też racja.
Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana. Ja
przynajmniej potrzebuję słownej zachęty, nie tylko wizualnego trzęsienia
uszami ;)


--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 13:05:47 - JaMyszka

W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 11:36:05 UTC+1 użytkownik Justyna Vicky S. napisał:
> [...]
> Teďż˝ racja.
> Ale czasami przyda�yby si� dwa s�owa np. by�o pyszne czy bardzo
> smakowa�o. Wtedy kucharka czuje si� bardziej dowarto�ciowana. Ja
> przynajmniej potrzebuj� s�ownej zach�ty, nie tylko wizualnego trz�sienia
> uszami ;)

Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
- Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.

--
Pozdrawiam noworocznie:)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 13:09:58 - Justyna Vicky S.


Użytkownik JaMyszka napisał w wiadomości
news:9063257.192.1325765148007.JavaMail.geo-discussion-forums@vbkg6...
W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 11:36:05 UTC+1 użytkownik Justyna Vicky S.
napisał:
> [...]
> Teďż˝ racja.
> Ale czasami przyda�yby si� dwa s�owa np. by�o pyszne czy
> bardzo
> smakowa�o. Wtedy kucharka czuje si� bardziej dowarto�ciowana. Ja
> przynajmniej potrzebuj� s�ownej zach�ty, nie tylko wizualnego
> trz�sienia
> uszami ;)

Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
- Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.

Jakbym słyszala mojego ojca :))

--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 16:28:37 - fuksa

W dniu 2012-01-05 13:09, Justyna Vicky S. pisze:

> Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
> - Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.
>
> Jakbym słyszala mojego ojca :))
>

a-ha! ale jak coś się nie uda.... ;|




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 17:27:00 - XL

Dnia Thu, 5 Jan 2012 04:05:47 -0800 (PST), JaMyszka napisał(a):

> W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 11:36:05 UTC+1 użytkownik Justyna Vicky S. napisał:
>> [...]
>> Teďż˝ racja.
>> Ale czasami przyda�yby si� dwa s�owa np. by�o pyszne czy bardzo
>> smakowa�o. Wtedy kucharka czuje si� bardziej dowarto�ciowana. Ja
>> przynajmniej potrzebuj� s�ownej zach�ty, nie tylko wizualnego trz�sienia
>> uszami ;)
>
> Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
> - Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.

No nie, to to jest po prostu lekceważenie ;-)
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 19:18:07 - JaMyszka

W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 17:27:00 UTC+1 użytkownik XL napisał:
> [...]
> > Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
> > - Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.
> No nie, to to jest po prostu lekceważenie ;-)

Kiedyś był taki model postępowania. By rodzinie w głowie się nie poprzewracało.

--
Pozdrawiam :)
JM
www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): zwijaj.pl/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-07 00:52:45 - XL

Dnia Fri, 6 Jan 2012 10:18:07 -0800 (PST), JaMyszka napisał(a):

> W dniu czwartek, 5 stycznia 2012, 17:27:00 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>> [...]
>>> Mój ojciec na pytanie czy mu smakowało odpowiadał:
>>> - Przecież zjadłem i nie mówiłem, że jest niedobre.
>> No nie, to to jest po prostu lekceważenie ;-)
>
> Kiedyś był taki model postępowania. By rodzinie w głowie się nie poprzewracało.

Żartowałam. Mój ojciec postepował bardzo podobnie - wobec mamy i mnie.
Jednak mój mąż (w jego rodzinie było inaczej niż w mojej) potrafi bardzo
pięknie podziękować i pochwalić moje potrawy, to samo robią moje dzieci.
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 17:24:22 - XL

Dnia Thu, 5 Jan 2012 11:36:05 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):

> Użytkownik XL napisał w wiadomości
> news:ir6al97fltgh$.5vf2ljwvgkw8.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 5 Jan 2012 00:18:06 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):
>>
>>> Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy smakowało,
>>> bo
>>> sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)
>>
>> Ja się nie dopytuję, bo kiedy bardziej jedzą, niż gadają, znaczy że nie
>> mają ochoty gadać, tylko jeść. A już uszy najlepiej mówią wszystko -
>> trzęsą
>> się :-)
>
> Też racja.
> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana. Ja
> przynajmniej potrzebuję słownej zachęty, nie tylko wizualnego trzęsienia
> uszami ;)

A i owszem, wszelka zachęta jest i przed, i po - rodzinka np przed świętami
pyta co chwila: Mamuś, a zrobisz... i.... i.... i....?, a mąż po każdej
potrawie w rączkę całuje bez słów :-)
No i te błogie pomruki podczas jedzenia - wystarczą za wszystklei pochwały
:-)
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:36:14 - medea

W dniu 2012-01-05 11:36, Justyna Vicky S. pisze:
> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.

No jasne, też to lubię. Ale dla takiego efektu, to najlepiej zapraszać
gości. ;)

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:08:13 - Justyna Vicky S.


Użytkownik medea napisał w wiadomości
news:je554b$bli$2@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-01-05 11:36, Justyna Vicky S. pisze:
>> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
>> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.
>
> No jasne, też to lubię. Ale dla takiego efektu, to najlepiej zapraszać
> gości. ;)
>
>
Albo iść w gości z własnym jedzeniem :P
Tak bylo na Sylwestra, ktorego w ostatniej chwili spędziliśmy u znajomego z
bloku obok. Został sam, zadzwonił i się wprosiliśmy. Z wlasnym bufetem
przyszliśmy. Okazało się, że jeszcze jedna para znajomych będzie i tak się
nas zrobiło 7 osób na skladkowym Sylwestrze :) I nasłuchałam się tyle
pochwał, że takie smaczne rzeczy na stole ;) Wszystko przekazałam mamie, bo
akurat większość rzeczy od niej przywieźlismy :) Ja tylko swoje słoiki
otworzyłam (papryka, cukinia i ogórki) :D


--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:41:31 - XL

Dnia Thu, 05 Jan 2012 22:36:14 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2012-01-05 11:36, Justyna Vicky S. pisze:
>> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
>> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.
>
> No jasne, też to lubię. Ale dla takiego efektu, to najlepiej zapraszać
> gości. ;)
>
> Ewa

O to to. Wtedy można się nasłuchać... po uszy ;-P
Od rodzinki to ja sobie najbardziej cenię po prostu to niesamowicie zgodne
w czasie milczące skupienie się na potrawie :-)
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 20:24:00 - Feahisim

Użytkownik Justyna Vicky S. napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:je3uee$n1a$1@inews.gazeta.pl...


> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.

Nigdy, przenigdy tego nie robię. Nie chwalę na potęgę choć mi smakowało.
Mi takie pochwały pod niebiosa na kilometr pachną fałszem.
Rozumiem, że w tym punkcie mogę wydawać się kucharce niewdzięcznikiem. Ale
byłem świadkiem (podczas wspólnej konsumpcji) gdy bardzo przeciętne jadło,
współbiesiadnik komplementował wyszukanymi słowami. Zarezerwowanymi
WYŁĄCZNIE dla naprawdę smacznych potraw lub naprawdę dobrze przyrządzonych.
Zrobiło mi się niedobrze i poprzysiągłem sobie w duchu: żadnej wymuszonej
dobrym wychowaniem obłudy, nigdy. I wpadłem w hiperniepoprawność.

Szczerze wierzę w obserwację zajadających, w te trzęsące się uszy, w ten
błogi wyraz twarzy przy gryzieniu i połykaniu. To jest prawdziwe.

Feah




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 20:45:51 - Bbjk

W dniu 2012-01-06 20:24, Feahisim pisze:

>> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
>> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.
>
> Nigdy, przenigdy tego nie robię. Nie chwalę na potęgę choć mi smakowało.
> Mi takie pochwały pod niebiosa na kilometr pachną fałszem.

Na potęgę nie trzeba, ale zawsze znajdzie się na stole coś, co można
szczerze i z pełnym przekonaniem pochwalić. I warto to zrobić.
--
Bbjk



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 22:51:59 - XL

Dnia Fri, 06 Jan 2012 20:45:51 +0100, Bbjk napisał(a):

> W dniu 2012-01-06 20:24, Feahisim pisze:
>
>>> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
>>> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.
>>
>> Nigdy, przenigdy tego nie robię. Nie chwalę na potęgę choć mi smakowało.
>> Mi takie pochwały pod niebiosa na kilometr pachną fałszem.
>
> Na potęgę nie trzeba, ale zawsze znajdzie się na stole coś, co można
> szczerze i z pełnym przekonaniem pochwalić. I warto to zrobić.

Oczywiście, że tak. Nieszczere komplementy czuć fałszem na kilometr...
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 22:54:54 - Paulinka

XL pisze:
> Dnia Fri, 06 Jan 2012 20:45:51 +0100, Bbjk napisał(a):
>
>> W dniu 2012-01-06 20:24, Feahisim pisze:
>>
>>>> Ale czasami przydałyby się dwa słowa np. było pyszne czy bardzo
>>>> smakowało. Wtedy kucharka czuje się bardziej dowartościowana.
>>> Nigdy, przenigdy tego nie robię. Nie chwalę na potęgę choć mi smakowało.
>>> Mi takie pochwały pod niebiosa na kilometr pachną fałszem.
>> Na potęgę nie trzeba, ale zawsze znajdzie się na stole coś, co można
>> szczerze i z pełnym przekonaniem pochwalić. I warto to zrobić.
>
> Oczywiście, że tak. Nieszczere komplementy czuć fałszem na kilometr...

Skoro nieszczere, to nawet ich czuć fałszem nie trzeba.


--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-10 19:43:19 - cherokee

On 06/01/2012 19:45, Bbjk wrote:

> Na potęgę nie trzeba, ale zawsze znajdzie się na stole coś, co można
> szczerze i z pełnym przekonaniem pochwalić. I warto to zrobić.

Gorzej,gdy wybredne dziecie (czytaj moje) widzac stol zastawiony
potrawami wigilijnymi poprosi o jogurt.

pozdr
cherokee




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:35:18 - medea

W dniu 2012-01-05 00:18, Justyna Vicky S. pisze:
>
> Pierwszy raz robilam paszteciki (mięsne, pieczarkowo-serowe i
> szpinakowo-serowe). Tymi ostatnimi mama była zachwycona :)

Powiem Ci, że zainspirowałaś mnie wtedy tym pytaniem o paszteciki i też
zrobiłam na sylwestra, zwłaszcza że miałam jeszcze rolkę ciasta
francuskiego w lodówce.
Usmażyłam pieczarki z cebulą, zmieliłam, dodałam do tego jajko i trochę
tartej bułki i takim farszem nadziewałam. A paszteciki robiłam po prostu
z prostokąta - składałam na pół i tylko lekko widelcem zaklejałam boki.
Posmarowałam jajkiem i piekłam jakieś 15 minut (na złoto) w 200st.
Wyszły pierwszorzędne! I jakie śliczniutkie. ;)

>
> W sumie te święta i kulinarne przysmaki mogę zaliczyć do udanych na 5+.

No to pogratulować! :)


> Za to u mamy wszystko wyszło pyszne. Jak zawsze zresztą :)

Nie ma jak u mamy. :)

> Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy
> smakowało, bo sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)

Mnie wystarczy popatrzeć na rozanielone mordki. ;) Jak już moja Maja
wsuwa z apetytem, to musi być COŚ! ;) Ale pasztecików oczywiście nawet
nie tknęła, bo sama nazwa ja zniechęca.

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:50:06 - Qrczak

Dnia 2012-01-05 22:35, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2012-01-05 00:18, Justyna Vicky S. pisze:
>>
>> Pierwszy raz robilam paszteciki (mięsne, pieczarkowo-serowe i
>> szpinakowo-serowe). Tymi ostatnimi mama była zachwycona :)
>
> Powiem Ci, że zainspirowałaś mnie wtedy tym pytaniem o paszteciki i też
> zrobiłam na sylwestra, zwłaszcza że miałam jeszcze rolkę ciasta
> francuskiego w lodówce.
> Usmażyłam pieczarki z cebulą, zmieliłam, dodałam do tego jajko i trochę
> tartej bułki i takim farszem nadziewałam. A paszteciki robiłam po prostu
> z prostokąta - składałam na pół i tylko lekko widelcem zaklejałam boki.
> Posmarowałam jajkiem i piekłam jakieś 15 minut (na złoto) w 200st.
> Wyszły pierwszorzędne! I jakie śliczniutkie. ;)

U mnie też z francuza na szybko byli. Do czerwonego barszczyku. Ładne na
pewno, co do smaku się nie wypowiem.

> Mnie wystarczy popatrzeć na rozanielone mordki. ;) Jak już moja Maja
> wsuwa z apetytem, to musi być COŚ! ;) Ale pasztecików oczywiście nawet
> nie tknęła, bo sama nazwa ja zniechęca.

Hm.. z największym rozanieleniem Młody wsuwa pączki z Biedy...

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 22:55:51 - medea

W dniu 2012-01-05 22:50, Qrczak pisze:
>
> U mnie też z francuza na szybko byli. Do czerwonego barszczyku. Ładne
> na pewno, co do smaku się nie wypowiem.

Moje były wyjątkowo pyszne. Może dlatego, że bezmięsne. A barszczyk był
z kartonu Krakusa i chyba już zaprzestanę gotowania barszczu, bo ten
mnie w pełni satysfakcjonuje.

>
> Hm.. z największym rozanieleniem Młody wsuwa pączki z Biedy...

A moja Młoda donatki z Lidla. ;)

Ewa




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:15:42 - Justyna Vicky S.


Użytkownik medea napisał w wiadomości
news:je5694$cd1$6@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-01-05 22:50, Qrczak pisze:
>>
>> U mnie też z francuza na szybko byli. Do czerwonego barszczyku. Ładne na
>> pewno, co do smaku się nie wypowiem.
>
> Moje były wyjątkowo pyszne. Może dlatego, że bezmięsne. A barszczyk był z
> kartonu Krakusa i chyba już zaprzestanę gotowania barszczu, bo ten mnie w
> pełni satysfakcjonuje.
>
Ja swojego nie robię. Ale wykorzystuję koncentrat Krakusa, ten w takiej
buteleczce. Do tego oczywiście doprawiam po swojemu. Czasami dodaję barszcz
Knorr ten w proszku. Jest wersja z jablkiem, śliwką, grzybami lub na
wędzonce. Daję przeważnie wybrane 2 torebki np. z grzybami i jabłkiem (po 1
z każdego rodzaju). Odkąd zaczęłam robić barszcz to mój mąż zaczął go pić.
Wcześniej barszcz roboty teściowej jakoś omijał szerokim łukiem ;)



>> Hm.. z największym rozanieleniem Młody wsuwa pączki z Biedy...
>
> A moja Młoda donatki z Lidla. ;)

A mój bułki maślane z biskupińskiej piekarni :P


--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-06 00:04:37 - XL

Dnia Thu, 05 Jan 2012 22:55:51 +0100, medea napisał(a):

> A moja Młoda donatki z Lidla. ;)

Ach... Przez te donatki o mało nie pomnożyłam wielokrotnie swoich wymiarów.
Bywało, że potrafiłam 8 szt zjeść na raz... Dlatego od dłuższego czasu
ogłosiłam zdecydowane embargo! - nawet już nie podchodzę do półki, gdzie
leżą, tylko pospiesznie przemykam sąsiednią alejką :-D
--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:11:36 - Justyna Vicky S.


Użytkownik medea napisał w wiadomości
news:je552j$bli$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-01-05 00:18, Justyna Vicky S. pisze:
>>
>> Pierwszy raz robilam paszteciki (mięsne, pieczarkowo-serowe i
>> szpinakowo-serowe). Tymi ostatnimi mama była zachwycona :)
>
> Powiem Ci, że zainspirowałaś mnie wtedy tym pytaniem o paszteciki i też
> zrobiłam na sylwestra, zwłaszcza że miałam jeszcze rolkę ciasta
> francuskiego w lodówce.
> Usmażyłam pieczarki z cebulą, zmieliłam, dodałam do tego jajko i trochę
> tartej bułki i takim farszem nadziewałam. A paszteciki robiłam po prostu z
> prostokąta - składałam na pół i tylko lekko widelcem zaklejałam boki.
> Posmarowałam jajkiem i piekłam jakieś 15 minut (na złoto) w 200st. Wyszły
> pierwszorzędne! I jakie śliczniutkie. ;)

No to prawie jak ja :) Tylko ja nie dałam jajka i bułki. Zamiast tego był
starty żółty ser :)


>> W sumie te święta i kulinarne przysmaki mogę zaliczyć do udanych na 5+.
>
> No to pogratulować! :)
>

Dziękuję :)

>> Za to u mamy wszystko wyszło pyszne. Jak zawsze zresztą :)
>
> Nie ma jak u mamy. :)


Oj tak :) Nawet u mamy choruje się lepiej ;) Wiem z doświadczenia jak na
ferie pojechałam z Alkiem i się totalnie rozłożylam u mamy. Spałam
praktycznie 3 dni non stop z przerwami na toaletę i posiłki. ale o dziecko
się nie musiałam martwić :)

>> Bo niestety w domu to raczej trzeba się rodziny dopytywać czy
>> smakowało, bo sami jakoś nie chcą, może się boją, przyznać ;)
>
> Mnie wystarczy popatrzeć na rozanielone mordki. ;) Jak już moja Maja wsuwa
> z apetytem, to musi być COŚ! ;) Ale pasztecików oczywiście nawet nie
> tknęła, bo sama nazwa ja zniechęca.
>

Hehe :) mój by zjadł jakby były z farszem serowo-serowym (żółty ser) albo
kiełbasianym :D
Ale fakt. Czasami obiad znika w takim tempie, że zaglądam pod stół czy aby
nie schował jedzenia ;)

--
Justyna Vicky S.




Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:40:07 - XL

Dnia Thu, 05 Jan 2012 22:35:18 +0100, medea napisał(a):

> (...)Jak już moja Maja
> wsuwa z apetytem, to musi być COŚ! ;) Ale pasztecików oczywiście nawet
> nie tknęła, bo sama nazwa ja zniechęca.
>

Było nazwać je zawijaski 'tu ulubiony bohater książkowy lub filmowy' albo
ciasteczka Gargamela 3333-)


--
XL



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:42:39 - Paulinka

XL pisze:
> Dnia Thu, 05 Jan 2012 22:35:18 +0100, medea napisał(a):
>
>> (...)Jak już moja Maja
>> wsuwa z apetytem, to musi być COŚ! ;) Ale pasztecików oczywiście nawet
>> nie tknęła, bo sama nazwa ja zniechęca.

> Było nazwać je zawijaski 'tu ulubiony bohater książkowy lub filmowy' albo
> ciasteczka Gargamela 3333-)

On ma 8 lat. Soku z gumijagód też pewnie nie pija.

--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-05 23:44:10 - Paulinka

Paulinka pisze:

> On ma 8 lat.

Ona poprawkowo.

--

Paulinka



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-11 08:26:37 - Dorotota Dróżdż

Pyszne ;DDDD

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: Świąteczne kuchenne wzloty i upadki

2012-01-11 08:27:14 - Dorota Dróżdż

hej

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Tylko na WirtualneMedia.pl

Galeria

PR NEWS