[przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-05 10:33:58 - woy
tu instytucji [przeczytanych]. Właściwie dlaczego nikt ich już nie
pisze? Nawt najbardziej wytrwały Dariusz Cichocki od jakiegoś czasu
milczy. A przecież pisze się. No to może to wskrzesimy? Choćby
publikując tu recenzje pisane w innych miejscach. W każdym razie
postanowilem popróbować i mam tu dla Was pierwszy tekst. Jest o
Pynchonie właśnie.
Od kilku lat jestem wielkim fanem nowej literatury amerykańskiej. To
znaczy nie całej: wstrząsa mną raz po raz Cormac McCarthy,
przekraczający coraz to nowe granice turpizmu, zachwyca - zupełnie nie
wiem czym, ale zachwyca niesamowicie - Don DeLillo, ale już Philip Roth
jest jak dla mnie za bardzo hermetyczny kulturowo i zbyt zamknięty w
rozdrapywaniu i miętoszeniu różnych fobii i kompleksów żydowskich, które
pewnie, gdybym był Żydem, rozumiałbym i brał do serca bardziej. Jednak
pisarz z niego rasowy, mistrzostwo uznaję, choć do mnie zbytnio nie
trafia. Jest jednak jeden wśród tych wielkich, którym laurki świat
wystawia, a mnie nie przekonuje zupełnie, zupełnie nie widzę w nim owej
wieszczonej powszechnie wielkości i geniuszu. Ten jeden to Thomas
Pynchon.
Próbowałem dwa razy i dwa razy się nie udało, z tych samych powodów: nie
czuję kontekstu. Ani w ?49 idzie pod młotek?, ani - może nawet jeszcze
bardziej - w przeczytanej ostatnio ?Wadzie ukrytej?. Zwłaszcza zawiodłem
się na tej drugiej. W recenzjach pojawiały się określenia, że śmieszna,
że wykpiwa, że parodiuje, że Chandler w krzywym zwierciadle Ameryki lat
70. Lubię śmieszne książki, a jeszcze bardziej kpiarskie i szydercze, że
o parodiach nie wspomnę. Z takim więc pozytywnym nastawieniem, mimo
rozczarowania ?49?-tką, zabrałem się do czytania. No i te 500 bez mała
stron były nudne, nie zmuszające do żadnej refleksji, nie wciągały, nie
wstrząsały ani nie bawiły. Powieść bowiem najeżona jest odniesieniami do
zdarzeń i kontekstów społecznych, kulturowych, politycznych i innych
Ameryki, o których w większości nie mam pojęcia. A jeśli się te
konteksty i odniesienia pominie, to zostaje monotonny obraz ujaranego
trawką prywatnego detektywa, który rozwiązuje jakąś niejasną aferę,
kogoś śledzi, ktoś śledzi jego, obok przewala się trudny do ogarnięcia,
chaotyczny tłum postaci, o których do samego końca nie wiadomo, czy są
istotne, czy w ogóle do wyrzucenia z pamięci i tekstu, a wszystko to
napisane w taki sposób, że po dniu przerwy zupełnie nie pamiętałem, o
czym czytałem przedwczoraj. I co z tego, że to niby karykatura Philipa
Marlowe i niektórych bohaterów filmów braci Coen. Mnie ta karykatura w
ogóle nie śmieszy, bo zbyt rzadko wiem, z czego miałbym się śmiać. Same
dialogi na haju nie wystarczą.
Jak mówiłem, nie winię za to autora. To raczej wina moja, mojego zbyt
małego oblatania w szczegółach amerykańskiej hipisowskiej rewolucji i w
ogóle w detalach amerykańskiego życia społecznego. I nie zdziwiłbym się,
gdyby przy tej książce pół Ameryki leżało z obolałym ze śmiechu
brzuchem. Ja niestety nie leżę, bo w ogóle nigdy w Ameryce nie byłem,
nie wybieram się, a amerykański model życia - teraz czy za Nixona - nie
jest tym, ktory najbardziej na świecie podziwiam i akceptuję. No to z
czego ja miałbym się śmiać?
[Thomas Pynchon, Wada ukryta, Wydawnictwo Albatros, 2011]
--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-05 21:57:08 - Joanna Czaplińska
No to z
> czego ja miałbym się śmiać?
>
> [Thomas Pynchon, Wada ukryta, Wydawnictwo Albatros, 2011]
woyu, po raz kolejny zainspirowałeś mnie do lektury. Nie zapomnę Ci
deprechy po Murakamim, którego aczkolwiek doceniam, od tej pory dużym
łukiem (no dobra, przymierzam się do 1Q84), ale Twój post traktuję jako
prowokację i wyzwanie. Przy 49 idzie pod młotek uchachałam się jak
norka, więc może i Wada... mi dostarczy chociaż trochę radości na tym
łez padole - skoro nie zrobił tego Martin w ostatniej części Pieśni
lodu i ognia (wredny drań, wredny, wredny).
Joanna
>
>
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 07:46:09 - Bazyl bazyl3[nospam]@go2.pl
> jako prowokację i wyzwanie. Przy 49 idzie pod młotek uchachałam się
> jak norka, więc może i Wada... mi dostarczy chociaż trochę radości
> na tym łez padole -
A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie jak woy
nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie skończyłem.
PS. To z Tańcem ... jest aż tak źle? :(
--
Pozdrawiam
Bazyl [ bazyl3CIACHO@go2.pl ]
bazyl3.blogspot.com
tinyurl.com/pfbmx and tinyurl.com/53ryxx
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 08:47:12 - woy
gaworzy:
> PS. To z Tańcem ... jest aż tak źle? :(
IMO nie, normalny, poprawny Martin. 1000 stron wyrwanych z większej
całości. Moim zdanierm ocenianie Martina po kawałku, gdy poszczególne
części nie stwarzają nawet pozoru samodzielnych, autonomiczych bytów,
mija się trochę z celem. To jakby oceniać kawałek ze środka Potopu na
ten przykład.
--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 08:50:02 - AJK
>> jako prowokację i wyzwanie. Przy 49 idzie pod młotek uchachałam się
>> jak norka, więc może i Wada... mi dostarczy chociaż trochę radości
>> na tym łez padole -
>
> A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie
> jak woy nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie
> skończyłem.
Drugi! :-)
W związku z czym Masona i Dixona nawet nie zacząłem. Pomóżcie mi
wrobić Woya w czytanie tego (i recenzję), żebym wiedział że warto/nie
warto, nie ponosząc kosztów społecznych i psychicznych :-)
--
AJK
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 09:20:57 - woy
gaworzy:
> 06-03-2012, 07:46, Bazyl napisał:
>
>>
>> A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie
>> jak woy nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie
>> skończyłem.
>
> Drugi! :-)
> W związku z czym Masona i Dixona nawet nie zacząłem. Pomóżcie mi
> wrobić Woya w czytanie tego (i recenzję), żebym wiedział że warto/nie
> warto, nie ponosząc kosztów społecznych i psychicznych :-)
Kto wie, kto wie? Ja stwierdzam u siebie jakąś odmianę literackiego
masochizmu, w wyniku którego na przykład dopiero przy trzeciej ksiązce
Coelho wymiękłem, choć już od pierwszej wiedziałem, że to nie dla mnie.
Jest duża szansa, że Pynchonowi nie odpuszczę tak łatwo, po dwóch
zaledwie pozycjach :)
--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 09:53:16 - Igor
>> A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie
>> jak woy nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie
>> skończyłem.
>
> Drugi! :-)
Ja skończyłem, ale podobało mi się najmniej z dotychczasowych Pynchonów.
Ostatniego jeszcze nie czytałem - stoi na półce, ale przed nim do
kolejki trafiła gruba cegła (Dallas 63 Kinga) i cały murek z cegieł
(Martin).
> W związku z czym Masona i Dixona nawet nie zacząłem. Pomóżcie mi
> wrobić Woya w czytanie tego (i recenzję), żebym wiedział że warto/nie
> warto, nie ponosząc kosztów społecznych i psychicznych :-)
>
Jeśli to w czymś pomoże, to kiedyś popełniłem [p]:
prk.artserwis.pl/przeczytane/Dane/Mason_i_Dixon-Pynchon.html
Igor
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 11:18:27 - AJK
>>> A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie
>>> jak woy nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie
>>> skończyłem.
>>
>> Drugi! :-)
>
> Ja skończyłem, ale podobało mi się najmniej z dotychczasowych
> Pynchonów. Ostatniego jeszcze nie czytałem - stoi na półce, ale przed
> nim do kolejki trafiła gruba cegła (Dallas 63 Kinga) i cały murek z
> cegieł (Martin).
Ja nadrabiam zaległości w Le Carré, męcząc się nad intrygami
(przestarzałymi straszliwie), ale za to czerpiąc przyjemności ze stylu.
Martina i Kinga nie zamierzam jednak. Pierwszego ze względu na długość
(tym bardziej, że pierwzeństwo należy się losom Czarnej kompanii -
ugrzęzłem), drugiego ze względu na pryncypia.
>> W związku z czym Masona i Dixona nawet nie zacząłem. Pomóżcie mi
>> wrobić Woya w czytanie tego (i recenzję), żebym wiedział że warto/nie
>> warto, nie ponosząc kosztów społecznych i psychicznych :-)
>>
>
> Jeśli to w czymś pomoże, to kiedyś popełniłem [p]:
> prk.artserwis.pl/przeczytane/Dane/Mason_i_Dixon-Pynchon.html
Dobra, to teraz poproszę skrzeczącą rzeczywistość o dwa tygodnie wolnego
czasu (ale wpływy na konto normalnie, jeśli łaska) i biorę się do
czytania :-)
--
AJK
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 11:52:28 - Igor
> Martina i Kinga nie zamierzam jednak. Pierwszego ze względu na długość
Właśnie dlatego stał u mnie na półce od kilku lat, dokładałem
kolejne tomy, a nie mogłem się zabrać. Bo tyle innych książek
czeka, a ten cykl wyłączy mnie z użytku na długo. Na szczęście
to się bardzo szybko czyta.
> ugrzęzłem), drugiego ze względu na pryncypia.
A jakie są one? Od razu powiem, że wielkim fanem Kinga nie
jestem, ale akurat Dallas 63 misię bardzo. Chyba nawet napiszę
[p], skoro już wskrzeszamy zwyczaj.
Igor
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 15:19:39 - AJK
>> Martina i Kinga nie zamierzam jednak. Pierwszego ze względu na
>> długość
>
> Właśnie dlatego stał u mnie na półce od kilku lat, dokładałem
> kolejne tomy, a nie mogłem się zabrać. Bo tyle innych książek
> czeka, a ten cykl wyłączy mnie z użytku na długo. Na szczęście
> to się bardzo szybko czyta.
>
>> ugrzęzłem), drugiego ze względu na pryncypia.
>
> A jakie są one? Od razu powiem, że wielkim fanem Kinga nie
> jestem, ale akurat Dallas 63 misię bardzo. Chyba nawet napiszę
> [p], skoro już wskrzeszamy zwyczaj.
W deszczu wychodzących codziennie nowych książek i liście Do
przeczytania, liczącej już trzy tomy: po pierwsze - mam dość Kinga jako
takiego, po drugie - mam dość grubych Kingów, a po trzecie - staram się
omijać wszystko, co związane jest z zamachem na Kennedy'ego
(przynajmniej do czasu, aż :-)).
--
AJK
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 19:55:05 - Joanna Czaplińska
> A ja nie wiem, czy u mnie 49 ... trafił w zły czas, czy podobnie jak
> woy nie czuję kontekstu, faktem jest, że chyba nawet nie skończyłem.
> PS. To z Tańcem ... jest aż tak źle? :(
Nienienie, ale niektóre wątki się rozwijają niekoniecznie po mojej (i
jak domniemywam innych czytelników również) myśli :( Aczkolwiek chyba
wyczuwam intencje Martina. No i w ferworze lektury zapomniałam, że ten
cykl to lekcja polityki stosowanej, więc raczej należy się uczyć, jak
wygrywać bitewki, niż płakać za bohaterami :D
Joanna
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 08:56:31 - woy
Czaplińska, tak słodko gaworzy:
> Użytkownik woy napisał:
>>
>> [Thomas Pynchon, Wada ukryta, Wydawnictwo Albatros, 2011]
>
> woyu, po raz kolejny zainspirowałeś mnie do lektury.
Dziękuję, aczkolwiek rozumiem, że działam odwrotnie od zamierzeń. Kiedyś
tu, na prk, był już taki przypadek. Jeden znany user o innej znanej
userce powiadał, że on bardzo ceni jej zdanie o książkach, bo jeśli ona
coś pochwali, to on to omija dużym łukiem, a jeśli zgani, natychmiast
się na to rzuca i zawsze mu się sprawdza :)
> Nie zapomnę Ci
> deprechy po Murakamim,
No ale czy ja gdzieś kiedyś twierdziłem, że Murakami to pisarz radosny
i wiosenny?
> którego aczkolwiek doceniam, od tej pory dużym
> łukiem (no dobra, przymierzam się do 1Q84), ale Twój post traktuję
> jako prowokację i wyzwanie. Przy 49 idzie pod młotek uchachałam się
> jak norka, więc może i Wada... mi dostarczy chociaż trochę radości
> na tym łez padole
Zawsze uważałem, że poczucie humoru to cecha bardzo indywidualna i
polecanie rzeczy śmiesznych jest ryzykowne. I na odwrót.
--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 10:42:46 - Bazyl bazyl3[nospam]@go2.pl
> Zawsze uważałem, że poczucie humoru to cecha bardzo indywidualna i
> polecanie rzeczy śmiesznych jest ryzykowne. I na odwrót.
Pratchett, Chmielewska, Sharpe itp. Wystarczy rzucić którymś z nazwisk i
zapewnić, że na bank śmieszne, a zaraz się zacznie ... :P
PS. woyu rozruszałeś z deka grupę :)
--
Pozdrawiam
Bazyl [ bazyl3CIACHO@go2.pl ]
bazyl3.blogspot.com
tinyurl.com/pfbmx and tinyurl.com/53ryxx
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 11:07:13 - woy
gaworzy:
> woy wrote:
>
>> Zawsze uważałem, że poczucie humoru to cecha bardzo indywidualna i
>> polecanie rzeczy śmiesznych jest ryzykowne. I na odwrót.
>
> Pratchett, Chmielewska, Sharpe itp. Wystarczy rzucić którymś z
> nazwisk i zapewnić, że na bank śmieszne, a zaraz się zacznie ... :P
Nie wspominając o Douglasie Adamsie czy tym facecie z klapką w środku ;)
> PS. woyu rozruszałeś z deka grupę :)
Noba. I nie powiedziałem w tym ostatniego słowa :)
--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-06 19:52:05 - Joanna Czaplińska
> Dziękuję, aczkolwiek rozumiem, że działam odwrotnie od zamierzeń. Kiedyś
> tu, na prk, był już taki przypadek. Jeden znany user o innej znanej
> userce powiadał, że on bardzo ceni jej zdanie o książkach, bo jeśli ona
> coś pochwali, to on to omija dużym łukiem, a jeśli zgani, natychmiast
> się na to rzuca i zawsze mu się sprawdza :)
Ja tak mam z recenzentami filmów w GW, zawsze wiem, że jak Mossakowski
coś pochwali, to ja niekoniecznie i na odwrót :)
>
>> Nie zapomnę Ci
>> deprechy po Murakamim,
>
> No ale czy ja gdzieś kiedyś twierdziłem, że Murakami to pisarz radosny
> i wiosenny?
Nie, ale pisałeś tak zachęcająco i ani słowem nie wspomniałeś o
depresji, w jaką się potem wpada, ze się dałam namówić.
>
> Zawsze uważałem, że poczucie humoru to cecha bardzo indywidualna i
> polecanie rzeczy śmiesznych jest ryzykowne. I na odwrót.
Mnie najbardziej bawią właśnie różne literackie gierki, zdecydowanie
bardziej od Chmielewskich itp(okroju), chyba już czas iść do ZUSu po
rentę na chorobę zawodową :)
Joanna
>
Re: [przeczytane] Thomas Pynchon, Wada ukryta
2012-03-10 16:10:20 - maligna
Pynchona:
inherent-vice.pynchonwiki.com/wiki/index.php?title=Chapter_1#Title
strona po stronie,
Pozdrawiam!
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/