Jakiś czas temu dysk zaobserwowałem dziwny objaw - raz na miesiąc lub
dwa komputer zaczął się wykrzaczać. Windows 7 wyświetlał niebieski
ekran, a potem się zrestartował. Sprawdziłem system pod kątem malware'u,
ale nie mogąc znaleźć źródła problemu ani odtworzyć warunków, w których
się pojawia, zignorowałem go.

Jednak kilka dni temu zjawisko przybrało na sile. Zdecydowałem się w
końcu zastąpić Windowsa Linuksem (ostatni komputer z systemem
Microsoftu, jaki jeszcze u mnie pozostał), jednak problem powrócił.
Wtedy właśnie, dzięki jasnym informacjom wyświetlonym przez Linuksa,
udało mi się wyśledzić źródło problemu - dysk SSD zniknął. Tylko na
chwilę, bo po restarcie był już wykrywany.

Podstawowe testy smartctl nie pokazują żadnych błędów.

Kolejnym pomysłem była wymiana tasiemki SATA, ale to tez nie pomogło -
problem powrócił.

Dopiero po raz kolejny przełączając dysk zauważyłem, że wtyczka
zasilania jest zauważalnie ciepła. Może nie bardzo, ale da się to wyczuć
biorąc ją w palce. A tak być przecież nie powinno.

Ktoś natknął się już na podobny problem? Może istnieją jakieś warte
polecenie przelotki, wykonane na tyle dobrze, żeby problem nie wystąpił
w przyszłości?