Centrum Prasowe Wirtualnemedia.pl

Tekst, który zaraz przeczytasz jest informacją prasową.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść.

2013-10-21

A A A POLEĆ DRUKUJ

Bardzo krótka historia bourbonów

150x110
Kiedy słyszymy nazwę bourbon, to nieodłącznie przypisujemy jej miano narodowego trunku Ameryki Północnej. Zaraz potem zastanawiamy się czy ten trunek to również amerykańska whiskey i co wspólnego ma nazwa alkoholu z francuską dynastią Bourbonów.



Bourbon jak podają definicje to rodzaj whiskey wydestylowanej z zacieru zawierającego
co najmniej 51% kukurydzy, poddanej maturacji w wypalanych od środka, dębowych beczkach, przez minimum dwa lata. Minimalna moc trunku rozlewanego do butelek wynosi 40%. Jednak za tą precyzyjną, encyklopedyczną definicją, stoją niezliczone historie, doświadczenia przekazywane z pokolenia na pokolenie, pasje oraz niezwykłe talenty ludzi.

Początek…
Żeby zrozumieć współczesny fenomen bourbona trzeba sięgnąć w głąb historii, do czasów, kiedy pierwsi osadnicy na stałe zadomowili się w Nowym Świecie. Kiedy ochłonęli
po wyczerpującej podróży, poznali bliższą i dalszą okolicę, i zawarli pierwsze znajomości, zorientowali się, że skończyły się zapasy trunków, które przypłynęły wraz z nimi z Europy. Natychmiast zaczęli rozglądać się za jęczmieniem, który ich przodkowie wykorzystywali
do produkcji alkoholu. Ku ich zdziwieniu, popularne w Europie zboże, w Ameryce występowało rzadko. Ale, jak pokazała historia, ku swojej chwale i uciesze przyszłych pokoleń, odkryli rozległe pola kukurydzy. Potrzeba, matka wynalazków i tym razem podpowiedziała osadnikom, jak najlepiej wykorzystać dary ziemi. Tak w bardzo dużym skrócie, można opisać historię powstania trunku, który z we współczesnej terminologii nosi nazwę bourbon.
Ale skąd nazwa?
W drugiej połowie XVIII wieku, z hrabstwa Fayette, stanowiącego cześć Wirginii, wydzielono hrabstwo Bourbon. Nazwa była ukłonem w stronę francuskiej dynastii, która udzieliła swojego poparcia w wojnie przeciwko Anglikom. I w tym miejscu kończy się francuski wkład w historię amerykańskiego bourbona…
W 1792 roku, Kentucky, w którego skład wchodziło hrabstwo Bourbon, dołączyło do Unii. Przez kolejne lata następowały podziały hrabstwa, ale cały region nazywano Old Bourbon.
To z największego w okolicy portu Limestone, wyruszały w podróż statki z beczkami,
na których widniał napis „Old Bourbon Whiskey”, a które skrywały trunek, zdobywający coraz większe uznanie wśród mieszkańców miejsc, do których docierał. Przedsiębiorczy producenci spoza hrabstwa natychmiast dostrzegli wartość tej nazwy i zaczęli używać jej
do określania własnych destylatów. Z czasem konsumenci zaczęli łączyć nazwę bourbon
nie z miejscem produkcji, ale głównym ziarnem destylacyjnym – kukurydzą.



Zanim trafi do butelek…

Historia zawartości każdej butelki zaczyna się od precyzyjnej selekcji ziaren. Każda dostawa kukurydzy poddawana jest wnikliwym pomiarom wielkości, wilgotności i stopnia dojrzałości ziarna, ale ostateczną i najważniejszą z ocen wystawia… nos, którego właścicielem jest mistrz destylacji. Żeby nastąpił proces fermentacji potrzebna jest woda, czerpana z lokalnych źródeł oraz drożdże. Odmiany, które wykorzystywane są w poszczególnych gorzelniach, stanowią najpilniej strzeżoną tajemnicę.
Składniki poddawane są pierwszemu etapowi produkcji – zacieraniu. Co ciekawe producenci bourbonów wykorzystują przy każdym kolejnym nastawie, resztki poprzedniej destylacji. Potem następuje fermentacja, podczas której cukry zawarte w zacierze, zostają pod wpływem działania drożdży, przetworzone na alkohol i dwutlenek węgla. Trzeci krok to potrójna destylacja. W efekcie producenci otrzymują trunek o zawartości alkoholu 60 – 70%. Żeby powstały alkohol zasłużył
na miano bourbona musi przejść co najmniej dwuletni okres maturacji w beczkach z dębu amerykańskiego, które zanim trafi do nich alkohol, muszą być opalone od środka.
Jak twierdzą mistrzowie destylacji, bourbon pełnię smaków i aromatów osiąga w wieku od 4 do 8 lat. Jeśli zbyt długo leżakuje w beczkach, w smaku zaczyna dominować gorycz dębu.

I kiedy znajdzie się na stole…

Kiedy bourbon pojawi się na stole, pojawiają się wątpliwości jak go pić. Z lodem, bez lodu,
z dodatkiem napojów gazowanych, czy może ginger ale. A jaka jest prawda… Żeby pokochać bourbony i wybrać ten jeden ulubiony, trzeba je najpierw poznać, a może się to odbyć tylko w czasie degustacji. Pierwszy krok to pomieszczenie. To, w którym będziemy poznawać trunek musi być wolne od intensywnych zapachów. Następnie wybieramy trzy, cztery gatunki bourbona. Potem szkło. Najlepsze będą kieliszki w kształcie tulipana. Uwolnione aromaty i zapachy alkoholu będą wydobywały się z nich powoli. Jeszcze tylko kilka butelek niegazowanej wody.
Kiedy już zapewniliśmy sobie odpowiednią scenerię i konieczne eksponaty, rozpoczynają się kolejne akty sztuki, w której główne role odgrywały będą nasze zmysły. Pierwszy jest wzrok, potem węch,
a na koniec smak. Jakich kolorów użyjemy do opisania bourbona, jak nazwiemy wydobywające się
z kieliszka zapachy i jakie poczujemy smaki, zależy tylko od nas samych, naszych doświadczeń
i skojarzeń. Najważniejsze jest, abyśmy wybrali tę kompozycję, która zaspokaja wszystkie nasze zmysły. A kiedy dokonamy tego wyboru… pijmy bourbony w takiej formie, jaka odpowiada nam najbardziej.




Najstarsza destylarnia…

W Kentucky pracuje obecnie 9 destylarni, ale najstarszą z nich jest ta znajdująca się w samym sercu Kentucky – destylarnia Woodford Reserve. Powstała w 1812 roku, pod nazwą Labrot & Graham. Kiedy w 1996 roku zaczęto tam produkować bourbon Woodfrod Reserve, stał się on na tyle popularny, że zdecydowano się zmienić nazwę destylarni z Labrot & Graham na Woodford Reserve. Miejsce to ma na tyle duże historyczne znaczenie, że w 2000 roku zostało wpisane na listę narodowych pomników USA (National Historic Landmark). Pomimo tego, że bourbon tam produkowany jest znacznie młodszy od samej destylarni, wytwarzany jest według tradycyjnych i obecnie unikalnych metod. Jako jedyny na świecie powstaje z mieszanki zbóż, która poddawana jest procesowi fermentacji w pełni cyprysowych kadziach. Również jako jedyny na świecie destylowany jest w tradycyjnym, miedzianym alembiku pochodzącym ze Szkocji, a woda używana w jego produkcji to głębinowa woda wapienna. Inne destylarnie wykorzystują wodę komunalną.




Tylko na WirtualneMedia.pl

Galeria

PR NEWS