Szewc bez butów chodzi - o negatywnym wizerunku branży PR
Kiedyś to ja byłem ważny gość, wszyscy mnie szanowali - powiedział niedawno jeden z moich kolegów PR-owców.
A dziś? PR-owiec to słowo obraźliwe. Ja się wstydzę przyznawać do swojego zawodu – zapłakał.
Tak źle chyba jeszcze nie jest, pomyślałem, ale „kierunek” myślenia kolegi wydał mi się słuszny. Coraz więcej osób publicznych i dziennikarzy „wyciera sobie gębę” słowem PR-owiec. Używają go wyłącznie jako obraźliwe. Kiedy premier wypada dobrze w sondażach, to natychmiast przeciwnicy mówią, że „premier z niego słaby, ale dobry PR-owiec”, podobnie jest z biznesmenami (to na pewno złodziej, ale ma dobre PR), gwiazdami estrady i filmu (aktor, piosenkarz z niego beznadziejny, ale umie sobie robić PR), politykami (wie, jak używać PR-owskich sztuczek)… A najgorsi mają być sami PR-owcy - rzekomo czy naprawdę - pomagający takim ludziom w kreowaniu nieprawdziwego wizerunku.
Jeśli tak dalej pójdzie, to specjalista ds. public relations będzie miał podobną reputację jak „adwokat mafii”, „niemoralny doktor”, czy „ ksiądz ateista”.
W każdym zawodzie są „czarne owce”, ale żeby zaraz wszyscy byli „z definicji” szalbierzami, kłamcami i manipulantami…
Na to zgody nie ma. Choć niektórzy „koledzy w zawodzie” o PR tak głupio gadają. I nikt z tym nie polemizuje. Dlatego zacząłem pisać ten felieton. Jednak po kilku zdaniach tak się zdenerwowałem, że mógłbym w złości powiedzieć za dużo. Poczekam, aż ochłonę. Będzie ciąg dalszy. A swoją drogą - dobry PR-owiec to naprawdę mądry i wart szacunku gość.
Dołącz do dyskusji: Szewc bez butów chodzi - o negatywnym wizerunku branży PR