Paweł Nowak: Za 10 lat nie będziemy w kiosku kupować prasy tylko gumy do żucia i prezerwatywy
O rozwoju PressPada, rynku cyfrowej prasy i blogowaniu portal Wirtualnemedia.pl rozmawia z przedsiębiorcą Pawłem Nowakiem.
Wojciech Borowicz: Wystartowaliście z PressPadem dwa lata temu, a niedawno Google, w ramach akcji „Do IT with Poland” zaprosiło Was do udziału w TechWeek Launch w Chicago. Jaka jest recepta na taki sukces?
Paweł Nowak: Ciężka praca, długie samotne godziny, litry potu i energii przesłanej przez kabel. Widziałem ostatnio taki obrazek, na którym popularne zrozumienie „sukcesu” to prosta pomiędzy pomysłem a sukcesem. Po drugiej stronie obrazka pokazana jest faktyczna ścieżka: pomysł, porażka, porażka, porażka, porażka, sukces. Wyjazd do Chicago nie jest sukcesem sam w sobie, ale bycie dwa lata na rynku, rozumienie go i wzrost taki, że nas inni uznają za sukces – to jest coś z czego trzeba być dumnym.
Czego polski start-up może się nauczyć i dowiedzieć trafiając na imprezę tej rangi co TechWeek?
Że nie jest daleko od liderów. Mamy wiele do zrobienia, ale tak samo mają dziesiątki startupów na całym świecie. Podczas expo rozmawialiśmy z innymi biznesami SAAS B2B i śmialiśmy się na głos kiedy uzupełnialiśmy swoje zdania. Myślę, że najbardziej wartościowa lekcja, to dowiedzenie się, że robi się rzeczy dobrze. Każdego dnia w zespole zastanawiamy się czy robimy swoją pracę dobrze, a na TechWeek i podobnych imprezach dowiadujemy się, że tak. Że popełniamy te same błędy, że odnosimy te same sukcesy co inni.
Po tych dwóch latach od uruchomienia PressPada: co Cię najbardziej zdziwiło, z czego jesteś szczególnie zadowolony, a co można było zrobić lepiej?
Wszystko można było zrobić lepiej! Ale to jest nauczka po dwóch latach. Zaczęliśmy z zaawansowanym systemem, który integrował się z workflow wydawców na kilku poziomach, etc. Po kilku miesiącach bicia się z tym produktem wywaliliśmy 80 procent produktu i mamy teraz 8 procent wzrostu tydzień w tydzień. Czy mogliśmy to zrobić dwa lata temu? Nie, bo nie wiedzieliśmy tego co teraz. Wiedza którą zdobyliśmy od tego czasu bardzo nam pomaga teraz podejmować decyzje, ale to samo powiem za kolejne dwa lata.
Wystarczy spojrzeć na stronę PressPada, by przekonać się, że to ciągle głównie wokół iPada kręci się Wasza usługa. Tymczasem Android, przy dużej pomocy Kindle Fire, radzi sobie coraz śmielej na rynku tabletów. Skąd u Was takie przywiązanie do Apple?
Nasz produkt jest odpowiedzią na potrzeby wydawców. To czego m.in. się nauczyliśmy to słuchać uważnie użytkowników. Android jest ważny i chcemy mieć wersję dla tego systemu, ale nie jest na tyle krytyczny, żeby na niego poświęcać czas pracy zespołu kosztem innych rzeczy. Jesteśmy ośmioosobowym zespołem teraz i każde zadanie, którego się podejmujemy musi przejść test „czy to co chcemy zrobić przełoży się bezpośrednio na wzrost? Czy jest coś, co można w tym czasie zrobić, co przełoży się na wzrost bardziej?”.
Gdzie dalej zmierza Wasz projekt - nowe rynki, nowe urządzenia, nowe rodzaje contentu?
To jest pytanie o długoterminową strategię firmy, a teraz skupiamy się w 100 procentach na wzroście tego co mamy. Myślimy o przyszłości, ale w tej chwili najważniejsze są dla nas najbliższe dwa tygodnie. I tak co dwa tygodnie.
PressPad wystartował od razu jako projekt globalny. Ale w 2011 gazety na tabletach to była jeszcze u nas terra incognita. W obliczu kryzysu na rynku prasy rodzimi wydawcy chętniej spojrzą na cyfrową dystrybucję?
To czego się nauczyliśmy to to, że rynek wydawniczy jest niechętny zmianom. Czytelnicy tak. Firmy jak PressPad tak. Ale sami wydawcy są zwykle starzy, mają bagaż doświadczeń sięgający 20-30 lat wstecz i jest im trudno przeskoczyć zmiany, które dzieją się niemal z miesiąca na miesiąc. Nie znam odpowiedzi na temat naszego rodzimego rynku, z prostego powodu, że nie interesuje nas żaden lokalny rynek. PressPad do globalny produkt.
The Daily, tabletowa gazeta News Corp., nie przetrwało na rynku. Amerykański Newsweek od niedawna też jest tylko cyfrowy, ale prognozy są mało optymistyczne. To wina marketingu, zarządzania czy dla wydawnictw w tej skali na taki model jest ciągle za wcześnie?
Kolejne pytanie, na które jest bardzo dużo odpowiedzi. Powiem tak: za 10 lat nie będziemy w kiosku kupować prasy tylko gumy do żucia i prezerwatywy. Prasa będzie online, na tabletach i telefonach. Po drodze będą ofiary, ale będą też wygrani. My chcemy być jednym z wygranych.
Teraz bardziej osobiście. Swoją przygodę z internetem zaczynałeś jako bloger. Myślisz czasem o tym, żeby znowu wrócić do takiej roli?
Strasznie chciałbym wrócić do blogowania, ale robienie tego fulltime to już zamknięty rozdział w moim życiu. Teraz żyję startupami i na tym skupiam swoją energię. Dwa lata temu śmiałem się, że blogerem zostaje się dożywotnio - i chyba tak jest, bo nie piszę od przeszło 24 miesięcy i dalej mi zadajecie takie pytania.
Twoja kariera w biznesie - od blogera do szefa jednego z bardziej znanych rodzimych start-upów - może robić wrażenie, ale jednak to nie tylko sukcesy. W sieci ciągle można znaleźć wiele negatywnych komentarzy dotyczących szumnie zapowiadanej aplikacji na Maki dla blogerów - Ergo. Z tamtego projektu niewiele wyszło, czego się dzięki temu nauczyłeś?
Dziś powiedzielibyśmy że ERGO to był nieudany startup. Większość rzeczy, które robię dziś, mają w sobie elementy ERGO, bo na tamtym doświadczeniu nauczyłem się bardzo dużo. Od tego czasu udało mi się doprowadzić do startu sześć firm i żadna z nich nie powtórzyła ścieżki ERGO.
Dziś staram się budować wiele rzeczy na tych doświadczeniach i m.in. dlatego nie zapominam o tamtym programie – wydam go kiedy pozwoli mi na to czas i pieniądze, choćby dlatego, aby zamknąć ten rozdział.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Paweł Nowak: Za 10 lat nie będziemy w kiosku kupować prasy tylko gumy do żucia i prezerwatywy