Jerzy Jurecki, dziennikarz "Tygodnika Podhalańskiego" zaatakowany w Jurgowie
Jerzy Jurecki, dziennikarz i wydawca "Tygodnika Podhalańskiego" został zaatakowany 7 marca br. kilka minut po rozmowie z dowódcą akcji gaśniczej w Jurgowie. Nieznany mężczyzna uderzył dziennikarza w rękę i zniszczył sprzęt. Sprawa prawdopodobnie trafi do prokuratury.
Jak podaje "Tygodnik Podhalański" na swoim kanale na Youtube dziennikarz relacjonował na żywo strażacką akcję ratunkową. Płonęły zabudowania gospodarcze w Jurgowie. Na filmie udostępnionym przez redakcję w internecie widać i słychać moment ataku.
Jerzy Jurecki powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że nie zgłosił sprawy na policję ani do prokuratury. - Dowiedziałem się, że prokuratura podejmie działania z urzędu. Na razie jednak nie otrzymałem potwierdzenia tej informacji - mówi Jurecki.
To kolejny atak na dziennikarza w ciągu ostatnich dni. 1 marca br. pobity został reporter "Gazety Krakowskiej" Bogumił Storch, który zbierał materiały do artykułu na temat budowy parku rozrywki Energylandia w Zatorze. W pobliżu placu dziennikarza zaatakował nieznany mężczyzna i rozbił mu aparat. Po tym zdarzeniu Press Club Polska zaapelował do polityków o większą ochronę prawną dla dziennikarzy.
Dołącz do dyskusji: Jerzy Jurecki, dziennikarz "Tygodnika Podhalańskiego" zaatakowany w Jurgowie
W związku z informacjami publikowanymi na stronach 24tp.pl oraz Facebooku chcielibyśmy przedstawić wydarzenia z naszej perspektywy.
Pan Redaktor wszedł na prywatne podwórko, ogrodzone płotem, bez zgody. Jak sam zauważył, wszedł na posesję przez dziurę w płocie. Nagrywał prywatne osoby, które przybyły na pomoc pomimo ich sprzeciwu.
Pomimo próśb właścicieli, nie opuścił posesji.
Nie doszło do napaści, pana Jureckiego nikt nie uderzył. Telefon został mu niechcący wytrącony z ręki. Nie uległ uszkodzeniu, reszta nagrań dokonana jest z tego samego sprzętu. Całe zdarzenie miało miejsce na prywatnym terenie ogrodzonym płotem, co jest udokumentowane na nagraniu.
Osoby biorące udział w nagranej dyskusji należą do poszkodowanej rodziny. Ich reakcja była spowodowana silnym stresem i emocjami oraz próbą uchronienia przed kamerą najbliższych. Komentowanie ich zachowania, wyśmiewanie rzekomego braku wykształcenia jest żenujące i nie na miejscu. Dodatkowo nie poinformowano ich, że są nagrywane, nie wyraziły zgody na publikacje nagrania.
Tłumaczenie, że obecność dziennikarza jest szczególnie potrzebna do późniejszego zbierania pieniędzy, jest wymówką. Lokalne inicjatywy pomocy były w Jurgowie i okolicach długo przed tym, zanim pojawił się Tygodnik Podhalański i jego dziennikarze. Uprzejmie dziękujemy za tak żarliwe zainteresowanie redaktora, ale nagłaśnianie naszej tragedii - szczególnie w tak nachalny sposób, jak ma to miejsce w tej chwili - jest nam do niczego niepotrzebne.
Jesteśmy niezwykle wdzięczni strażakom, sąsiadom i mieszkańcom Jurgowa i okolicznych wsi za szybką i bezinteresowną pomoc. Wierzymy, że dalsza pomoc, jeżeli będzie potrzebna, nie wymaga relacji live, z drona, artykułów na kilku portalach. Prosimy o uszanowanie tego.
Z przykrością informujemy, że czujemy się pokrzywdzeni sztucznym rozdmuchiwaniem naszej tragedii przez pana Jurka Jureckiego, a przede wszystkim brakiem empatii, etyki i rzetelności dziennikarskiej.
Informujemy również, że w związku z przekroczeniem uprawnień, pomówieniami oraz szerzeniem nieprawdy, zostaly podjęte kroki prawne.