Cezary Łazarewicz: Będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców
- Szefowie MDI posługują się wobec mnie inwektywami, ale żadnemu z faktów przytoczonemu w artykułach nie są w stanie zaprzeczyć. Jak się nie ma wpływu na fakty, to się próbuje mieć wpływ na ich interpretacje - mówi nam Cezary Łazarewicz.
Warto przypomnieć, że przed tygodniem w „Tygodniku Powszechnym” ukazał się artykuł Łazarewicza opisujący, jak firma recyklingowa Orzeł Biały z pomocą agencji PR-owej MDI rzekomo zmanipulowała dziennikarzy i opinię publiczną, żeby wywrzeć presję na Ministerstwie Środowiska i uniemożliwić nowelizację ustawy o recyklingu i utylizacji akumulatorów. Zarówno Orzeł Biały, jak i MDI stanowczo zaprzeczyły doniesieniom dziennikarza. Z kolei w nowym numerze „Wprost”, gdzie na stałe pracuje Cezary Łazarewicz, znajduje się kolejny artykuł przedstawiający krytycznie działania MDI. Łazarewicz opisuje, jak po zeszłorocznym przetargu na informatyzację PZU, przedstawiciele MDI mieli rozpowszechniać wśród dziennikarzy informacje, że podczas przetargu doszło do nieprawidłowości (więcej na ten temat).
- Szefowie MDI od samego początku posługują się wobec mnie inwektywami i próbują mnie obrazić, ale żadnemu z faktów przytoczonemu w artykułach nie są w stanie zaprzeczyć. Jak się nie ma wpływu na fakty, to się próbuje mieć wpływ na ich interpretacje. I tego szefowie MDI się trzymają. Gdyby skorzystali z pomocy agencji specjalizującej się w zarządzaniu kryzysowym to dowiedzieliby się, że obrzucanie dziennikarzy inwektywami nic nie daje - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Cezary Łazarewicz.
- MDI nazywają swoje działania generowaniem tekstów. Naprawdę wystarczyło trochę uważniej przeczytać gazety, by dostrzec, które teksty zostały wygenerowane przez MDI. Generowanie tekstów nie jest czymś normalnym, podobnie jak ich pozycjonowanie. Pracownicy agencji MDI jawnie przyznają, że nie tylko dostarczają materiały do redakcji, ale też wpływają na to, w którym miejscu one się ukażą. Gdy pomyślę, że PR-owcy mieliby redagować treść gazet, w których pracuję, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Nie można mówić o tym jako o czymś normalnym. Redakcję na taką współpracę nie powinny się godzić z żadną agencją - podkreśla Łazarewicz.
Łazarewicz stwierdza, że opisana przez niego sprawa wpływania na Ministerstwo Środowiska pokazuje „słabość rynku dziennikarskiego i uczciwości dziennikarzy”. - Nie chcę opisywać konkretnych przykładów i redakcji. Ale jeśli dziennikarz ma dostarczyć 5 tekstów dziennie, to musi korzystać z gotowych materiałów od PR-owców. Zamiast pogłębiać wiedzę, często przepisuje gotowce. Nie jest to etyczne. W ten sposób mydli się oczy czytelnikowi; nie może być tak, że czytelnik nie wie, kto stoi za artykułem - mówi Łazarewicz.
Łazarewicz przyznaje, że będą kolejne teksty na temat działań PR-owców. - A sprawą ewentualnego łamania prawa przez MDI niech się zajmie policja, CBA, prokuratura i sądy. Ta firma pracowała dla największych spółek giełdowych: Prokom, KGHM, Telekomunikacja Polska SA, Orlen. Działała na styku wielkiej polityki i wielkiego biznesu. Pytanie, czy tam posługiwali się podobnymi metodami - zastanawia się Cezary Łazarewicz.
>>> MDI pozywa Sylwestra Latkowskiego za „szantaż”
Z Cezarym Łazarewiczem, rozmawiamy o jego dwóch tekstach opublikowanych w „Tygodniku Powszechnym” oraz „Wprost”, a dotyczących rzekomych nieuczciwych działań agencji PR-owej MDI.
Dołącz do dyskusji: Cezary Łazarewicz: Będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców